Bunkier [od 15/16 dnia]

Shannon odwraca sie do Jacka, oplata rekoma jego szyje i patrzy mu sie prosto w oczy - masz racje.. moze na serio nic sie nie stalo.. ale to wydalo mi sie takie dziwne -

Gość

- Nie tylko Tobie... boje sie, ze Boone moze byc nieszczesliwy... a gdy on jest nieszczesliwy, to ty rowniez, a gdy ty, to ja tez - Jack probowal jakims slodkim tekstem pocieszyc Shannon

Shannon sie usmiechnela - no chyba az tak zle nie bedzie.. ? -

Sawyer wpadł do kuchni w najmniej odpowiednim momencie ^^. Spojrzał na Jack-a i Shannon po czym powiedział - nie przeszkadzajcie sobie ja wezmę tylko trochę mleka i już sobie idę - po czym zaczął buszować po lodówce

- mleko stoi na stole - powiedziala z usmiechem - zapomnialam wlozyc do lodowki po sniadaniu -

Sawyer delikatnie pchnął drzwi lodówki by się zamknęły po czym spojrzał na Shannon z uśmiechem - następnym razem pamiętaj by schować bo sie zepsuje - nalał sobie szklankę

Shannon sie rozesmiala - dobrze wujku, bede o tym pamietac - wyszczerzyla zeby do Sawyera

No dobrze że się mnie słuchasz bo inaczej to - roześmiał się po czym spojrzał na Jack-a. Odłożył mleko do lodówki i wychodząc szepnął Shannon do ucha - dobrze że już wybrałaś - zaczął się śmiać i wyszedł z kuchni po czym usiadł na kanapie.

Gość

Jack przeczekał aż Sawyer wyjdzie. Gdy juz wyszedł powiedział do Shannon - no mam nadzieje... a ty juz podjelas decyzje? Zamieszkamy z Benem... czy zostajemy tutaj?

Shannon ponownie sie rozesmiala na szepniecie Sawyera , po czym patrzy na Jacka z usmiechem - sama nie wiem.. przywiazalam sie do tego wszystkiego tu... ale Ben powiedzial ze tam bedziemy mogli zyc normalnie.. niestety bez Boone'a -

Gość

- Wiesz doskonale, że wszystko zależy od Ciebie, co tylko postanowisz, ja sie dostosuje. Jesli zechcesz, zebym Ci pomogl w decyzji, to Ci pomoge. Jestem z Toba... - złapał ją za ręke

- wiec slucham, pomoz mi - patrzy mu prosto w oczy

Gość

- Uważam, że mimo wszystko powinnismy zostac na wyspie. Nie mozesz zostawic brata dla lepszych standardow zycia... ale to moja opinia... a ty jak uwazasz?

- sama nie wiem.. ciekawe po jakim czasie by to zauwazyl.. przeciez wiem ze on na plazy ciagle ratuje swiat... - Shannon mowila to z zalem bo jej marzenie o wlasnym prysznicu oddalalo sie z kazda minuta jej niepewnosci

Gość

- Ja powiedziałem co myśle, reszta to już Twoja decyzja. Nie bede miał do Ciebie żadnego żalu. O nic... nigdy. To dzieki Tobie jeszcze tutaj jakos sobie radze - powiedział po czym chwycił dłoń mocniej

Vin ułożył się wogodnie na kanapie. Widział obok siebie Angel. Spojrzał nieco dalej i widział jak Sawyer pije mleko a obok niego leży Jane. Jego oczy były bardzo zmęczone a powieki ciężkie. Po krutkiej chwili zasnął.

- dlaczego Ty mnie tak bardzo kochasz ? - zapytala zaskoczona jak bardzo Jack poswieca sie dla niej

Gość

- Kocham Cie za to jaka jestes... bo jestes wspaniala, a Ty? Za mnie niby kochasz?

Sawyer spojrzał na Angel. Wstał i udał się do kuchni by odnieść szklankę. Gdy już tam wszedł spojrzał na Shannon a jego twarz szybko się uśmiechnęła. Umył szklankę po czym włożył mleko do lodówki i powiedział - miłego dnia moi drodzy - po czym odszedł do Jane. Zobaczył jak słodko leży że nie chciał tego psuć. Poszedł na moment na dwór...po chwili wrócił z jakimś pięknym kwiatkiem. Włożył go sobie w usta po czym podszedł pod Jane. Ta wyciągnęła go a Sawyer zaczął mówić - gdy cię poznałem moje życie się zmieniło. Jesteś dla mnie osobą z którą czuję się szczęśliwy i z którą jest mi naprawdę dobrze. Jesteś dla mnie jaskółką która zwiastuje wiosnę, niczym słońce które zaczyna nowy dzień, niczym gwiazdy które wskażą dobrą drogę. Teraz gdy patrzę w twoje oczy wiem że twój tata był złodziejem...bo ukradł całe piękno z gwiazd i wtopił je w twoje źrenice. Twoje usta są jak owoce na drzewach...bardzo młode, jędrne i soczyste których zawsze brakuje a które są tak pożądane. Wiele mógłbym wymieniać ale powiem ogólnie. Kocham Cię. Cała ty jesteś jak anioł który jest zawsze przy mnie i który czuwa nade mną. - Po tych słowach gorąco pocałował Jane

- za to ze jestes taki jaki jestes, ze przy Tobie czuje sie bezpieczna, bo jest mi z Toba cudownie, bo bedziesz mi wypisywal zwolnienia do pracy - Shannon nie mogla sie powstrzymac od malego zarciku, proboje zachowac powage i czeka na reakcje Jacka

Gość

Jack sie rozesmial - nooo... zwolnienia to chyba glowny powod Very Happy

- rozesmial sie ponownie

Shannon rowniez wybucha smiechem - rozgryzles mnie.. i co teraz? - usmiecha sie do niego prowokujaco

Gość

- Hmm... moze wypisze Ci zwolnienie i dasz go Benowi, a w miedzyczasie zaszyjemy sie w lozku, a ty przebierzesz sie w lateksowy stroj policjantki... mrrr - zazartował zbereźnie Jack

Shannon ponownie wybuchnela smiechem - Jack!! przestan bo jeszcze ktos to uslysz i uzna nas za jakis zwyrodnialcow - nie mogla sie powstrzymac od smiechu

Gość

- Ale my przeciez jestesmy zwyrodnialcami, nieprawdaz ? - pocałował ją zabawnie Jack