Bunkier [od 15/16 dnia]

Charlie uśmiecha się do Claire
-tak. no ale może teraz faktycznie prześpij się trochę...jesteś wykończona - powiedział opiekuńczo po czym spojrzał na Jane i Lee

Gość

- Claire, nie chce przerywac Ci tej chwili, ale nnajlepiej bedzie jak teraz sie przespisz. Mozesz byc spokojna o swoje dziecko, zajmiemy sie nim - powiedzial do niej po czym zwrocil sie do Charliego - badz przy Claire, ok? - odparl po czym zapytal Claire - moge umyc maluszka?

- hej.. jestem Claire - usmiecha sie .. - a to... hmmm jeszcze nie ma imienia, ale to moj skarb - patrzy na Jacka i oddaje mu swoja dzidzie troche zniechecia - ook... ufam Ci - usmiecha sie do niego

Shannon przyglada sie tej scenie z lekkim usmiechem. Cieszy sie ze wszystko ok.

-Jest taki malutki. -Lee zerka na synka Claire.

Gość

- Obiecuje ze wkrotce go zobaczysz... a teraz odpoczywaj - odparl po czym wział dzieciaczka i podszedł do Shannon. Pocalowal ja i powiedzial - piekny maluszek prawda? Ale teraz musimy go umyc... pomozesz mi? - zapytal

- jasne... - Shannon wpatruje sie w malego.. - jest przeslodki.. daj ja potrzymam a Ty przygotuj wanne do kapania.. - usmiecha sie i wyciaga rece.

Charlie spojrzał na swoją krwawiącą rękę a potem na Claire
-śpij....będę przy tobie - powiedział ale nie wiedział czy tą informacją ją uspokoił czy lekko zdenerwował

Jane i Lee wyszły z sypialni. Lee wyciągnęła z półki z książkami jakieś opasłe tomisko, usiadła przy stole i zaczęła czytać. Jane usiadła w fotelu. Położyła dłoń na brzuchu zastanawiając się czy będzie rodzić na wyspie jak Claire.

Gość

Jack dał w ręce swej ukochanej dziecko Claire. Ta chwila utkwila mu w glowie i nagle dziwnie sie poczul. Wydawało mu sie, że to on jest ojcem tego dziecka, a Shannon matką. Spojrzał na Shannon dziwnym wzrokiem, całkowicie zatrwożony... szybko jednak wrocil do rzeczywistosci i poszedł nalac wody do wanny. Sprawdzil czy temperatura jest odpowiednia.

Claire usmiechnela sie do Charliego - Charlie... wiesz... - szepnela ale nie wiedziala jak dalej powiedziec.. - chyba naprawde zle Ciebie ocenilam.. -

-Claire nie teraz proszę - powiedział i poprawił jej włosy
-obiecuje że jeszcze o tym porozmawiamy - uśmiechnął się słodko
-proszę Cię postaraj się zasnąć...

Shannon majac malego na rekach zaczela spiewac jakas kolysanke po francusku, usmiecha sie przy tym delikatnie. Po chwili szepcze do Jacka - i jak?? juz? -

Gość

- Tak kochanie, juz - odparł krotko. Myslal o tym uczuciu, ktore odczuwal teraz.

Shannon byla tak zauroczona malym dzidziusiem ze nie zauwazyla ze Jack zrobil sie jakis zamyslony - ok to trzymaj za glowke i tutaj - pokazuje - a ja bede myla - usmiecha sie do niego

- ok - usmiecha sie - taka jestem zmeczona... to ciezko tak... - mowi coraz ciszej i ciszej - urodzic malucha...

Charlie podał jej drugą rękę. Lekko ścisnął jej dłoń i uśmiechnął się do niej.

Claire rowniez sie usmiecha - chyba nie bylo az tak zle co? - ziewnela - wszystko z nim dobrze i wyglada na zdrowego.. zreszta Jack by powiedzial gdyby cos bylo nie tak.. -

Jane rozmyślając nad różnymi sprawami automatycznie wodziła dłonią po swoim płaskim jeszcze brzuchu.

Jak ja mu o tym powiem? Przecież nie teraz, bo pomyśli, że chcę go złapać na dziecko

Gość

Jack stosowal sie do polecen Shannon - jak myslisz... my tez mozemy miec cos takiego? - zaczal niesmialo i powoli

-Oczywiście że wszystko z nim jest dobrze - powiedział
-Nie myśl o tym już...daj sobie chwilę odpocząć - uśmiechnął się

Shannon spojrzala powaznie na Jacka - to znaczy.. ze chcialbys? - usmiechnela sie promiennie

Gość

- No ja...? Pewnie, ze tak... ale to Ty musialabys rodzic... wiec to do Ciebie zawsze nalezy ostatnie slowo - spojrzal na nia niepewnie

- ale obudzisz mnie?? przeciez musze go nakarmic - rozbudzila sie troszke

-oczywiście że Cię obudzę zaraz po tym jak Jack go tu przyniesie - powiedział by ją uspokoić
-dobranoc - spojrzał na nią i nagły odruch sprawił że pocałował ją w czoło