Bunkier [od 15/16 dnia]

Goodwin odzyskał przytomność.
-Wody, wody...- wyszepatł wyczerpany.

-Wiem. -ciężko westchnęła. -Zaraz idę na plażę, chcę tylko jeszcze zamienić słówko z Jackiem. -spojrzała znacząco na drzwi do łazienki za którymi zniknęli jakiś czas temu Shann i Jack.

-dobra nie będę się wtrącał - uśmiechnął się i usłyszał jak ten facet woła o wodę. Poszedł szybko do kuchni i przyniósł mu szklankę
-proszę..pij - podał mu szklankę

-Dziękuję, dobry z ciebie człowiek- powiedział Goodwin zanurzając usta w szklance wody.

Charlie spojrzał na nieznajomego trochę zdziwiony bo widział go po raz pierwszy.
-nie ma za co - powiedział lekko się uśmiechając

-Jesteś Charlie?- zapytał go niepewnie.

Jane wstała z fotela i poszła do kuchni. Nalała sobie soku i duszkiem wypiła całą szklankę, potem pokroiła sobie mango i zaczęła powoli jeść

-skąd znasz moje imię? - spytał mrużąc oczy
-przecież chyba nie jesteśmy kolegami - powiedział

-No wiesz, wszyscy od katastrofy przecież się znamy. Trudno nie zapamiętać twojego imienia, tyle tu zrobiłeś dla nas wszystkich...- skłamał Goodwin.

-przecież ja nic nie zrobiłem wielkiego - powiedział nieco zaskoczony
-no ale ja nie przypominam sobie Ciebie...ani na lotnisku ani po katastrofie Cię nie widziałem - powiedział

-Jestem jednym z tych z północnej wyspy- powiedział- Jak mnie nie pamiętasz? Rozmawiałem tu już z wieloma osobami z południa. (przykład: http://www.lostzagubienirpg.fora.pl/post6747.html?highlight=#6747)

-no najwidoczniej nie rozmawiałeś ze mną albo może po prostu sobie Ciebie nie przypominam - powiedział
-chcesz coś jeszcze? - spytał

-Nie, dzięki- odpowiedział Goodwin.

Charlie spojrzał na faceta. Wzruszył ramionami i poszedł do sypialni lekko uchylając drzwi.
-Claire mogę? - spytał niepewny

Jane położyła na talerzu kawałki mango i przeniosła się na fotel. Zauważyła, że Charlie rozmawia z jakimś facetem, który wydawał jej się z lekka znajomy. Postawiła talerz na stoliku.

-Częstujcie się.

Goodwin wziął z talerzyka kawałek mango.
-Dzięki- odpowiedział uśmiechając się do Jane.

Jane zauważyła opatrunek na ramieniu Goodwina.

-Kto cię postrzelił?

Sawyer obudził się nagle. Zmęczenie było wielkie jednak nie potrafił zasnąć. Nie mógł zapomnieć jak przed kilkoma minutami skrzywdził Jane. Usłyszał jakie głosy. Podniósł lekko głowę i zobaczył Jane z jakimś facetem. Swoimi rękoma pomógł sobie na tyle by siąść na kanapie. Zakręciło mu się mocniej w głowie. Oparł się o kanapę dając sobie chwilę na przywrócenie się do normalnego stanu.

Jane kątem oka dostrzegła ruch i zerknęła w tamtą stronę. Zobaczyła, że Sawyer się obudził. Nieśmiało się uśmiechnęła do niego.

Sawyer dostrzegł Jane. Chyba się do niego uśmiechnęła...te zawroty głowy byłe uciążliwe. Zamknął na moment oczy i zaczął głębiej oddychać.

-Nie wiem, ktoś w dżungli. Na tej wyspie dzieją się dziwne rzeczy-stwierdził Goodwin- A co stało się Sawyerowi?- zapytał zciszając głos.

-Jakiś wypadek. -odpowiedziała wymijająco patrząc na Sawyera z lekkim uśmiechem.

Goodwin zaobserwował spojrzenia zakochanych.
-To ja nie przeszkadzam- powiedział podnosząc się- ACH!- krzyknął kiedy wstawał, bolało go ramię. Po chwili poszedł jednak do części sypialnej.

Goodwin chciał się przespać. Jednak po wejściu do sypialni zauważył Claire opiekującą się dzieckiem.
-Moje gratulacje!- powiedział szczerze Goodwin- Urodziłaś bez żadnych komplikacji?- zapytał niepewnie mając w głowie bardzo przykre wspomnienia.

Sawyer spojrzał jak nieznajomy mężczyzna idzie do sypialni - kto to jest? co się tu do jasnej cholery dzieje? - zaczął się zastanawiać. Postanowił wstać. Gdy mu się to już udało spojrzał dookoła siebie. Zauważył Hugo który siedział na fotelu. Ponownie zakręciło mu się w głowie jednak zdążył chwycić się ściany. Z ich pomocą(ściany) doszedł do kuchni. - wody - powtarzał cicho i nagle włożył głowę pod kran i zaczął spragniony pić.