Bunkier [od 15/16 dnia]

Jane przysunęła się blisko Sawyera i położyła głowę na jego ramieniu.

Sawyer oboma rękami delikatnie objął Jane. Nie wyglądało to na "miłosny" uścisk ale na pewno Jane poczuła ciepło Sawyera Razz

Benowi spadła książka. Leniwie nawet jej nie podniósł. Trochę szumu dobrze mu zrobi... Niech wszyscy wiedzą, że tu jest. Niech myślą, ze mają przewagę...

Anie spadł papieros na podłoge i zanim się zdązyła zorientować i zgasic 'pozar' w podłodze wypaliła się spora dziura. Wszedzie było bardzo duzo dymu. Ana w popłochu podbiegła do okna i szeroko je otworzyła.

Jane nie wytrzymała. Po jej policzkach spłynęły łzy. Przekręciła głowę by Sawyer ich nie widział.

Sawyer jednak zauważył łzę. Wziął jedną ręką i delikatnie obrócił twarz Jane w jego kierunku - nie musisz się tego wstydzić - powiedział patrząc jej w oczy - to nie jest słabość tylko wielkie emocje - powiedział to po czym dał jej całusa

Ben podniósł książkę i tak dla pewności ponownie ją upuścił Twisted Evil

potem położył ją na półce i położył się na łóżku

-Czuję się tak jakby nagle wszystko było na moich barkach. Wspomnienia z Bejrutu, on [o Benie], Lee, ta cała afera z ciążą. Po prostu nie wytrzymuję.

Ben wyraźnie się nudził. Usiadł pod drzwiami i stukał coś Morsem... Stella mu odstukiwała. Wyszła z tego całkiem miła rozmowa Smile

Staram się Ciebie zrozumieć - powiedział obejmując mocno Jane - wiedz że cały czas jestem obok Ciebie. Zawsze o każdej porze dnia czy nocy możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się lekko

-Mój wyśniony książę na białym koniu. -wtuliła się mocniej w Sawyera uważając by nie urazić jego zranionej nogi -Kocham Cię.

książe z bajki - pomyślał po czym pocałował Jane i powiedział - ja Ciebie też Kocham

Jane pocałowała Sawyera. A potem położyła dłoń na jego policzku.

-Chyba się od ciebie uzależniłam. -uśmiechnęła się.

No ale wiesz...bardzo ciężko rzuca się palenie to jestem ciekawy czy jak będziesz mnie rzucać to pójdzie ci łatwiej czy trudniej - zażartował

Ben po godzinie usiadł na łóżku i nudził się dalej... rozmyślał...

-Wcale nie mam zamiaru rzucać tego uzależnienia. -uśmiechnęła się szeroko. -To nieuleczalne.

Sawyer uśmiechnął się i powiedział - wiesz przepraszam Razz

że pytam ale czy myślisz że twoja córka na prawdę tu jest?

-Ben chce czegoś ode mnie. Myślę, że mówi prawdę.

Chyba będę musiał z nim pogadać. I to bardzo poważnie pogadać - powiedział Sawyer - jeśli mówi prawdę to zaprowadzi nas do niej a jeśli łże to pożałuje tego

-JA z nim pogadam. Bijąc go nic z niego nie wyciągniesz.

//ja musże już leciec.

Nawet go nie tknę - powiedział do Jane choć wiedział że i tak nie uwierzy - porozmawiam z nim spokojnie...wiem jakie to jest dla Ciebie ważne no a jeśli ty będziesz szczęśliwa to będę szczęśliwy i ja - uśmiechnął się

Locke wszedł do bunkra.
- Witam wszystkich! Może macie ochotę na trochę dziczyzny? - zadowolony pokazał palcem na wyjście z bunkra - Idzie ktoś ze mną?

Stella lekko uśmiechnęła się do mężczyzny - Na tych dwoje nie warto liczyć. Znam kogoś, kto by ci pomógł, ale nasza strażniczka prawa by na to nie pozwoliła... więc... - udała grymas i wstała z fotela. Mruknęła coś w stylu 'zaraz wracam' i poszła do Bena. Tylko, że... Drzwi się zatrzasnęły od środka. Mimo to ze swoim idealnym uśmiechem zdjęła z siebie bluzę i zawiesiła ją gdzieś na haku na karabiny. Potem usiadła obok Bena
- Strasznie szybko czytasz, jeśli już ci się nudzi. Ale przyniosę ci rano coś jeszcze... to znaczy jak ktoś się pofatyguje nam otworzyć - dodała z ognikami w oczach, a po chwili zmieniła temat - Słyszałeś? Ta cała Jane mówiła coś o ISA. Ja byłam w FBI... kiedyś. Wychodzi na to, że na tej wyspie co druga osoba pracowała w podobnych agencjach - zachichotała - Ale ty już chyba to wiesz, prawda? Skoro macie informacje o nas wszystkich - popatrzyła na niego z nadzieją. Może to właśnie on wie kto zabił jej narzeczonego...

- Tak, tak już wiem - powiedział Ben. Wiedział. Od jakiś pięciu minut, ale wiedział - A co do drzwi to chyba cię za szybko nie wypuszczą, sądząc po ilości czułych słówek to tak może jutro po południu przypomną sobie o reszcie świata? - Uśmiechnął się lekko

Stella ponownie zachichotała - Nie przestajesz mnie zadziwiać ben. Jesteś w tak beznadziejnej sytuacji, uwięzili cię, nie wiadomo czego od ciebie chcą, jakaś schizofreniczka ci ciągle zawraca o coś głowę, a ty ciągle potrafisz sobie żartować - usiadła mu na kolanach i splotła ręce na jego szyi. Patrząc mu prosto w oczy wyszeptała - Podziwiam cię - W jej oczach znów pojawiły się ogniki.