Bunkier [od 15/16 dnia]

Dzięki wam. - powiedział osłabiony Vin gdy wszystko już było wyciągnięte. Usiadł na krześle i zaczął się powoli ruszać.

- Boone przyjdzie? - skierowala pytanie do Angel

- nie wiem - odparła usmiechając sie- nie rozmawialam z nim -

- a..a... cos sie stalo? - zmarszczyla brwi

Vin spojrzał na Angel. Po chwili jego wzrok spadł na ziemię. Po chwili namysły spytał się
-Macie może jakiś bandaż?

- a co mialo się stać ? - spytala zdzwiona

Shannon podchodzi do apteczki z ktorej bierze bandaz. Podchodzi i daje go Vinowi, poczym zwraca sie do Angel - no to sie stalo ze watpie zeby moj brat ponownie by pozwolil zebys przyszla tu sama.. -

Vin wziął i powoli obwiązał sobie całe plecy i tors bandażem. Gdy już skończył powoli i z wielkimi kłopotami ubrał sobie koszulkę. Wstał ze stołka i bez namysłu usiadł na miekiej kanapie obok Angel

Angel wzdychnela ciezko - nie wie ze tu jestem, ostatnio jakos nie rozmawialismy wogole, a przyszlam tutaj bo musialam wziac prysznic, i jak widac nic mi nie jest -

- mowisz o nim jakby byl dla Ciebie tylko kumplem - stwierdzila Shannon patrzac na ta dziwna scene

Angel zdenerwowala sie - zdaje Ci sie, jakos mialam ostatnio nie przyjemne sytuacje, wiec jesli Ty oceniasz to tak jak on by byl dla mnie kumplem, to mysl tak dalej ja wiem swoje -

Sawyer usłyszał jakieś krzyki. Wrócił się i zobaczył Angel, Shannon i Vin-a który ledwo zipiał na kanapie - no nie Vin tak to sie wykończysz mówię Ci nie dasz rady stary - zażartował Sawyer - a wy ladies co się tak kłócicie?

- tak bo kazdy z nas ma ostatnio same mile sytuacje - powiedziala do Angel potem spojrzala sie na Sawyera - juz w sumie skonczylysmy - powiedziala i poszla do kuchni.

Sawyer zdziwionym wzrokiem spojrzał na Shannon która odchodzi do kuchni. Potem spojrzał na Angel i Vin-a. - no to ja sobie też pójdę...zostawię was samych musicie sobie pewnie pogadać hehe - zażartował po czym wrócił do Jane

Gość

Jack nie wiedzial co mial powiedziec wiec zwrocil sie do Vina - znajdz mnie jutro to to jeszcze obejrze - i poszedl rowniez do kuchni.

Angel juz chciala cos powiedziec, ale szybko ugryzla sie w jezyk, nie miala ochoty na sprzeczki .

Vin siedział na kanapie.
-Dobra Jack jutro pogadamy
Powiedział po czym delikatnie położył się

Shannon nerwowo czegos szuka po szafkach. W sumie sama nie wie czego.

Gość

- Shannon chcialem Ci powiedziec, ze podjalem decyzje. Bede tam gdzie Ty bedziesz. Jesli chcesz zamieszkac w wiosce Bena to ja tez - wyznal Jack

Shannon w glebi serca sie ucieszyla, ale byla tak wsciekla ze nie potrafila tego uzewnetrznic. Opiera sie rekoma o zlew, opuszcza glowe i proboje opanowac zlosc. Po chwili mowi do Jacka nadal stojac tylem do niego - ciesze sie.. -

Gość

- myslalem ze naprawde sie ucieszysz, a Ty poprostu przyjelas to do wiadomosci - Jack podszedl do niej i delikatnie dotknal jej ramion - cos sie stalo? -

Shannon przymknela oczy czujac dlonie Jacka na swoich ramionach. Jego dotyk dzialal bardzo kojaco - wiesz dobrze.. znowu sie wtracam w jego zycie, ale przeciez to moj brat i martwie sie o niego - wyszeptala

Gość

- Doskonale Cie rozumiem - przytulil sie do jej plecow, a głowe oparł o jej wlosy - ale widzisz... jest już dorosły. Ty nie lubiłaś gdy on się wtrącał w Twoje sprawy, ale wiem ze sie martwisz... damy jakos rade - ciagle tulil sie do niej.

Shannon obejmuje sie rekoma Jacka w pasie - masz racje... tylko najgorsze jest to ze on naprawde ja bardzo pokochal, moze dlatego wtedy byl taki zdolowany -

Gość

- Ale nie mamy żadnych dowodow, ze tak bylo, a swoja ingerencja mozemy tylko zepsuc to co jest miedzy nimi. Najlepiej osobiscie zapytac Boone'a i zobaczyc czy potrzebuje pomocy - Jack pocałował Shannon we włosy