Bunkier [od 9 dnia]

Usmiecha sie lekko - nie chce mi sie tu juz lezec, chodzmy na plaze -

Gość

- A ja sie troche boje, ze spotkamy ta czarna chmure... no ale chodzmy... ale pierw! Mozemy wziasc prysznic, a potem umyc sobie nawzajem zabki... zeby zaczac romantycznie dzien Very Happy

- tak! - usmiecha sie - aha i musze przebrac sie w stroj i wziac caly zestaw do opalania - Shannon tak sie ucieszyla tym pozytywnym spojrzeniem w niedaleka przyszlosc ze zapomniala na chwile o tyc problemach. Wstaje z lozka, lecz niestety czuje ze ja boli to ramie. Nie pokazuje tego Jackowi, zeby nie psuc tego momentu. Usmiecha sie do niego i zmierza w kierunku swojej walizki.

Gość

Jack zbiera wszystkie rzeczy potrzebne do wyjscia na plaze, po czym udaje sie pod prysznic.
- Shannon, mam sam brac prysznic czy mi pomozesz? - zazartowal

Shannon usmiecha sie do Jacka - juz ide kochanie - wyciaga z walizki stroj i idzie pod prysznic.

Gość

Jack i Shannon weszli pod prysznic.
- Jak słodko wygladasz bez ubrania Very Happy

Shannon smieje sie - zawstydzasz mnie Jack - usmiecha sie i zaczyna myc swoje cialo balsamem przeciwko celulitisowi, pomimo tego ze nie miala.. ale jak to sie mowi "przezorny zawsze ubezpieczony". - boje sie sciagnac ten bandaz.. to strasznie boli.. -

Gość

- Wybacz moj glupi tekst... co do bandaza to musisz go zdjac, ale jesli nie chcesz to...

- to ? - zaciekawila sie, bo nie wiedziala ze jest jakies jeszcze inne rozwiazanie

Gość

- Wlasnie nie ma 'to', musisz to zdjac czy chcesz czy nie... ale nie bedzie Cie bolalo, obiecuje.

Shannon sie smieje - widze ze jestes dosc rozskupiony to moze ja sie zakryje recznikiem?? - Very Happy

- ok... zdejmij ten bandaz... - Shannon zamyka oczy

Gość

- Nie, nie ma takiej potrzeby zebys sie zakrywala recznikiem - Jack delikatnie osuwa bandaz, nie naruszajac calego ramienia - prawda, ze nie boli?

- no tak prawie nie boli - powiedziala Shannon zaciskajac zeby. Otworzyla jedno oko - i jak ? i jak to wyglada? - bacznie sie przyglada minie Jacka

Gość

- Nie najgorzej. Do wesela sie zagoi - zazartowal Jack - bedzie dobrze, nie ma innej mozliwosci.

- to czemu mnie to ciagle szczypie i boli ? - zrobila mine tak jak urazona ksiezniczka

Gość

- Obiecuje ze dzisiaj juz Cie to nie bedzie bolalo nawet troche. No chodź umyj mi plecki Very Happy

hehe

Shannon bierze gabke i myje Jackowi plecy co chwile spogladajac na swoje ramie. Gdy konczy myc mu plecy daje mu calusa w lopatke - ok juz - usmiecha sie. Bierze szampon i myje sobie wlosy jedna reka, bo drugiej woli nie podnosic.

Gość

Jack pomaga umyć Shannon włosy.
- Nie nadwyrezaj tez zdrowej reki. Moze Ci sie przydac w innych celach. Ja umyje Tobie głowe - Jack zaczął myć, szorować, pucować włosy Shannon

- ok dzieki - usmiecha sie widzac z jakim wczuciem Jack myje jej wlosy. Gdy juz skonczyl wchodzi pod strumien wody. Szapmon raz z woda splywa po calym ciele Shannon.

Gość

Jack rowniez wchodzi pod strumien wody i przytula sie do Shannon.
- No przeciez nie bede marzł pod tym prysznicem Razz

- no jasne ze nie - usmiecha sie do Jacka wtulona i daje mu calusa - ok, mozesz mi podac recznik? -

Gość

Jack podaje recznik i sam bierze drugi. Pomaga pierw owinac sie w recznik Shannon, a potem to samo robi z sobą.
- No to teraz... mozemy umyc sobie nawzajem ząbki

Shannon smieje sie - ok ! - bierze szczoteczke i wyciska na nia paste i na szczotke Jacka, po czym myja sobie nawzajem zeby, smiejac sie przy tym rownoczesnie.. piana od pasty w pewnym momencie jest juz wszedzie.

Gość

Jack w efekcie impulsu nagle caluje swoja zapieniona buzia zapienione usta Shannon. Po chwili mowi belkoczac.
- No o moemy uz wypukac zeby Very Happy

- po czym bierze do ust wode i przeplukuje zeby oraz wypluwa

Shannon usmiecha sie do Jacka po tym pocalunku, zasmiala by sie nawet na glos, ale nie chciala zeby cala piana jej wyleciala z buzi. Rowniez wyplukuje buzie i wyciera w recznik usta. Podchodzi blizej do Jacka i daje mu calusa w policzek, po czym przebiera sie w bikini.