Bunkier [od 9 dnia]

z Drzewek owocowych

Jane i Sawyer wchodzą do bunkra i idą prosto do części sypialnej.

-Połóż ją na podłodze.

Kurcze a myślałem że sie zabawimy - zażartował po czym położył walizkę na podłodze....

Jane wyciągnęła swoją walichę spod łóżka, zdjęła kluczyki z szyji, włożyła w zamki i przekręciła po czym wpisała szyfry

Tak to wszystko wyjaśnia....kurde zapomniałaś powiedzieć bym się nie patrzył....no ale dobra....zobaczmy co masz za zabawki w tej skrzyni....stare ciuchy.....-zażartował

-Przepraszam, że cię okłamałam o zawartości tej walizki, ale było tu mnóstwo ludzi. Tylko ty wiesz kim naprawdę jestem i chciałabym, żeby tak zostało, więc ani słowa o tym co jest w środku.

Widzisz...następnym razem nie ukrywaj przede mną nic bo może się to skończyć trochę inaczej....-zażartował

-Co masz na myśli? -zapytała Jane pokazując Sawyerowi zawartość walizki.

W tym momencie rozległ się alarm i Jane zerwała się z klęczek i pobiegła wpisać cyferki do komputera. Po pół minucie wróciła.

ZAWARTOŚĆ WALIZKI:

-2 Waltery PPK
-zestaw noży
-2 Desert Eagle

-amunicja
-szpiegowskie gadżety [mikrokamery, podsłuchy, wytrychy -konwencjonalne i elektorniczne, okulary z kamerami, zestaw do charakteryzacji, kamera+światłowód+okulary]
-zestawy dokumentów

Broń....wiesz że może się przydać...daj mi jedną to wtedy bedę bardziej mógł się o ciebie troszczyć - powiedział -no dobra a myślisz że walizką otworzysz walizkę co? Haha

Shannon z Jackiem wchodza do bunkra - ciekawe co to byla za substancja, ktora sobie wstrzykiwal.. on cos tam kiedys mowil, ale z tego natloku mysli to ja nic nie zapamietalam -

Gość

- Najlepiej gdyby Desmond nam to powiedział... musi tutaj wrocic i wszystko nam wyjasnic... no nic... bierz juz ten prysznic... a ja w tym czasie zrobie kawe - dał buziaka Shannon

Shannon odwzajemnia buziaka i idzie pod prysznic. Po jakis 15min wychodzi owinieta w recznik z mokrymi wlosami opadajacymi na twarz - Jack moglbys mi poszukac czegos do ubrania w walizce?? - zapytala

Gość

- Jasne - i zaczął szukać. Znalazł piekna czerwona sukienke, chciał koniecznie zobaczyc Shannon w tym ubraniu, ale musial sie upewnic ze ona to zalozy - zostala tylko ta sukienka - sklamal bo w walizce bylo jeszcze wiecej ubran.

Shannon spojrzala na swoja ulubiona sukienke - ah... no tak trzeba zrobic pranie - bierze od niego sukienke - to moja ulubiona - usmiecha sie do Jacka i go caluje - wolalabym ja ubrac na jakas romantyczna kolacje, przy swiecach w jakiejs ekskluzywnej restauracji z Toba... no ale nie badzmy wymagajacy - puszcza oczko do Jacka i idzie sie ubrac. Po jakis 5min wychodzi z lazienki juz w nia ubrana, czeszac wlosy szczotka.

-WOW !!! Ale z ciebie wystrzałowa dziewczyna .... Pieknie wygladasz ... - powiedzial Hugo ktory przyszedł do Bunkra

Gość

- WOW - wydusil z siebie Jack gdy zauwazyl Shannon tak przepieknie ubrana - wiedziałem ze jesteś przepiekna, ale to przekracza moje wszelkie fantazje. Nic dziwnego ze ten Sayid byl taki natretny w stosunku do Ciebie - schlebial Shannon

Shannon sie zasmiala - dzieki chlopacy - podchodzi do Jacka i caluje go w usta - i ani slowa wiecej o Sayidzie - szepcze

Gość

- Juz ok, ok:) nie zamierzam Tobie tego wypominac, w koncu niz zlego nie robilas. Powaznie rzecz biorac, przemyslalem to i zrozumialem ze moglas myslec ze ja juz nie wroce. Dlatego szukalas pocieszenia. I tak Cie kocham:) - wyszeptał

- A pojde sobie pod prysznic .... Tylko nie podgladajcie ... - powiedzial usmiechniety Hugo i poszedł pod prysznic

- nie szukalam wcale pocieszenia - Shannon sie odsuwa - nie chcialam znalezc pocieszenia po Tobie bo nikt by mi Ciebie nie zastapil to bylo nierealne i wierzylam ze wrocisz... mialam pewne zwatpienia ale w glebi serca wierzylam, ze Ciebie jeszcze zobacze - posmutniala. Nagle rozlegl sie dzwiek przypominajacy o cyfrach. Shannon spoglada z wyrzutem na Jacka i idzie do komputera. Siada i wpisuje cyfry. Poczym zaczyna przegladac wszystkie papierki, ktore leza na biurku.

Paul wszedł do bunkru po czym zauważył na środku kanapę...wziął leki które dał mi Jack po czym zasnął

Gość

Jack podszedl do Shannon i zaczął się tłumaczyć:
- Posłuchaj, wiem że źle się wyraziłem, przepraszam. Chciałem Tobie powiedzieć tylko, że nie mam do Ciebie o to wyrzutów. Chciałem by wszystko było jasne. Być może źle to wszystko przemyślałem. Nie miałem zamiaru Ciebie ranić tymi słowami. Miałem zamiar powiedzieć Tobie tylko że Cie kocham i że nic nie jest w stanie zniszczyć tego co jest pomiędzy nami... może niepotrzebnie chciałem to tłumaczyć jakimiś argumentami. Tekst z szukaniem pocieszenia był ponizej pasa. Przepraszam...

- Ej !!!! - krzyczał Hugo ktory przyleciał w samym ręczniku - Dlaczego nie ma ciepłej wody !!! Wie ktos ? ...

To bardzo miłe, że się o mnie troszczysz, ale ja nie jestem bezbronną owieczką, którą trzeba chronić cały czas. Potrafię o siebie zadbać. Co do walizki to mam tu kilka naprawdę fajnych gadżetów. -uśmiechnęła się tajemniczo i wyjęła kilka rzeczy z walizki kładąc je obok drugiej. Na koniec wyjęła też oba Desert Eagle i kilka magazynków i włożyła do plecaka po czym zamknęła wieko walizki.

Shannon wstaje i wtula sie w Jacka - kocham Cie - szepnela, poczym uslyszala jak Hugo o cos pytal - co mowiles.. Hugo?? - patrzy jak stoi w samym reczniku - pajaka zobaczyles ze wybiegles prawie ze nagi? ? -

Paul nagle się budzi strasznie mokry i przerażony .... - gdzie ja...co się stało...-nagle szybko się zerwał i pobiegł do ubikacji