Bunkier [od 9 dnia]

Shannon odwzajemnia pocalunek - kocham Cie - szepcze - nadajesz sens temu wszystkiemu co tu sie dzieje.. moze faktycznie to przeznaczenie, ale czy byla do tego potrzebna taka wielka katastrofa samolotu? - zazartowala Shannon tulac sie do ukochanego.

Gość

- Szkoda, że nie dane nam było być razem w bardziej komfortowych warunkach... no ale nie powiesz ze pizza nie jest luksusem Very Happy

- po chwili Jack przestal zartowac - Ja tez Cie kocham i teraz jestes jedynym sensem mojego zycia. Mam nadzieje ze kiedys, w przyszlosci... bede mogl zagwarantowac Tobie cos wiecej niz glupia pizza podgrzewana na mikrofali... Kocham Cie.

- A co Doktor Jack , moze dac kobiecie oprocz podgrzewanej pizzy ? - wtracil sie do rozmowy Sawyer

- pizza byla pyszna - Shannon usmiecha sie i caluje Jacka oraz ignoruje Sawyera, poczym zamyka drzwi lazienki tuz przed jego nosem - cos mowiles kochanie? - usmiecha sie do Jacka

Gość

- Tak, mowilem ze Cie bardzo kocham. Jak nikogo do tej pory - wyznał Jack obejmując Shannon. Zaczął ją całować, a jego palce wtapiały się w jej biodra.

Shannon caluje namietnie Jacka i rozpina jego koszule, opiera sie o sciane... niestety nie zauwazyla ze za soba ma prysznic i niechcacy go odkresa. Woda zaczyna chlapac na kazda strone pryskajac na nich. Shannon zaczyna piszczec i sie smiac.

- Nie bede im przeszkadzał .... Shannon przekona sie ze Jack nie jest prawdziwym facetem... - pomyslał
- Jane mozesz przestac w koncu kaszlec ....

Gość

Jack nie zamierza nic zmieniać. Niech na nich woda pryska. Jest przynajmniej smiesznie.
- Jak romantycznie... same plusy wejscia tutaj... przemoczenie pierwszego stopnia Very Happy

Shannon nie moze przestac sie smiac i piszczec - Jaaaaaack ale ta woda jest lodowata!!!! - smieje sie - Hurley mial racje.. chyba cos sie popsulo - tuli sie cala do Jacka

Gość

Jack by uniknąć kolejnych zemdlen i przeziebien wylaczyl wode.
- Noo to zrobilismy pranie Shannon

- buahahhahahaha, tak pranie czystych rzeczy - caluje go w usta - dawno sie tak nie usmialam

Gość

- A ja jeszcze nigdy nie widziałem Ciebie tak roześmianej... no coz... gadka szmatka... a odnosnie szmatek to nasze nie sa w najlepszym stanie. Chodźmy się przebrać kochanie.

- to moze przyniesiesz mi cos do ubrania? a ja tu poczekam - Shannon owija sie recznikiem - tam jest tak ziiimno -

Gość

Jack wychodzi cały przemoczony, mija Sawyera, wyciaga ubrania dla siebie i dla Shannon i znow wchodzi do lazienki.
- No coz... z ubraniami to ty nie masz szczescia. Chyba juz wiem dlaczego lubisz zakupy. Pewnie dlatego ze cieszysz sie ubraniami bardzo krotko Very Happy

- buahahaha no wlasnie dlatego strasznie zaluje ze nie ma tu sklepow.. - zdejmuje bluzke i wyciera swoje cialo recznikiem, po czym owija sie nim. Patrzy na to co wybral jej Jack do ubrania - no no no musze przyznac sie ze masz gust - usmiecha sie

Gość

- Dzięki... to było ostatnie ubranie w Twojej walizce... wynika wiec ze to Ty masz gust Razz

- ostatnie?! - Shannon sie zmartwila - a Boone zawsze na mnie krzyczal ze tak duzo ciuchow biore i po co i dlaczego.. teraz mu to moge wypomniec ha! - ubiera czysta bluzke i przebiera spodnie - ok jestem gotowa - Smile

Gość

- Pieknie!! Jak zwykle... niedługo to się stanie nudne, bo ty wiesz jaka jesteś piękna... hmmm... no cóż... bedziesz musiala sie przyzwyczaic ze jestem bardzo nudnym doktorem.

Shannon podchodzi do Jacka i caluje go namietnie w usta, po czym przygryza delikatnie jego dolna warge - jestes interesujacym lekarzem i facetem jakiego mogla bym sobie wymarzyc - patrzy mu sie w oczy - z Toba poprostu nie da ise nudzic.. pomimo tego ze wykonujesz bardzo powazny zawod, umiesz zartowac i sie smiac.. -

Gość

- no i czasem pomoczyc tez sie umiem Very Happy

chodzmy polezec kochanie... musimy odpoczac - zaproponowal Jack

- w sumie masz racje, ale najpierw chce buziaka - Shannon usmiecha sie slodko i nadstawia usta

Gość

Jack obdarowuje Shannon całusem i idą odpoczywać.

Shannon kladzie sie na lozku na brzuchu i odwraca glowe do Jacka. Wpatruje sie w niego.

Gość

Jack na wzór Shannon robi to samo jak w lustrzanym odbiciu. Wpatruja się w siebie i mogliby tak bez konca.
- Przyda nam sie taki odpoczynek. Tak poza tym... miedzy nami... dziwna jest ta Jane nie sądzisz?

- tez mi sie tak wydaje .. Jack musisz z nia pogadac.. ona miala swoja bron czyli w samolocie tez.. - Shannon sie zaniepokoila