Bunkier - północni rozbitkowie

Od dluzszego czasu Ana zmagala sie z ciezka pokrywa, ktora nie miala zadnego uchwytu. w koncu udalo jej sie ja podwazyc i podniesc. zajrzala do srodka. bylo zbyt ciemno zeby zobaczyc co jest wewnatrz, zaczela rozgladac sie za jakims zrodlem swiatla. znalazla latarke w zgromadzonym bagazu rozbitkow.
spojrzala w dol. jej oczom ukazal sie dlugi poziomy korytarz. do jednej sciany przymocowane byly metalowe stopnie.

Ana postanowila zbadac swoje znalezisko. zeszla do wlazu. nie byl bardzo gleboki, mogl miec jakies 5 metrow. na samym dole byl korytarz. ana poswiecila wglab niego. byl prosty, nie rozwidlal sie, przynajmniej dotad gdzie dochodzilo swiatlo. po jakichs 10 minutach drogi korytarz rozchodzil w dwie strony.
-W prawo czy w lewo?-zastanawiala sie ana....

Poszla w prawo. Znowu miala przed soba dlugi prosty korytarz ktory tym razem bardzo dlugo nie skrecal ani nie mial odgalezien. Ana przygladala sie scianom i sufitowi. zobaczyla ze co jakis czas zwisaja z niego niewielkie lampy. zastanawiala sie czy znajdzie gdzies zrodlo zasilania, ale sciany byly gladkie i nie zdradzaly obecnosci zadnych urzadzen. szla wiec dalej az do kolejnego rozgalezienia. tym razem miala do wyboru 3 kierunki - w prawo, w lewo i prosto...

Wysłany: Czw 13:56, 01 Mar 2007

Poszla prosto, bala sie ze zabladzi jesli bedzie za czesto zmieniac trase, tym razem jednak napotkala na przeszkode. miala przed soba solidne, mosiezne drzwi.

Wysłany: Czw 20:24, 01 Mar 2007

Libby wchodzi do bunkra i szuka wzrokiem Any

Wysłany: Czw 20:27, 01 Mar 2007

-Widziałeś gdzieś Anę?- Linc zapytał się jednego z robitków.
-Nie- odpowiedział rozbitek.
-Nie wiadomo gdzie jest Ana- powiedział Linc do Libby.

Wysłany: Czw 20:32, 01 Mar 2007

- ok no trudno moze poszla po wode albo owoce, ale Eko tez nie widze..kurde co sie dzieje z tymi ludzmi..a widzisz tego pana co pracowal w miesnym? - zapytala Linca powstrzymujac sie od smiechu

Wysłany: Czw 20:44, 01 Mar 2007

-Ten pan jest na plaży- Lincoln się uśmiechnął- trzeba znaleźć tu jakiegoś zamiennika.
Lincoln poszedł do Clyda.
-Mógłbyś iść pomóc na plaże Tomowi? Potrzebujemy pilnie Andrewa. Zawołaj go i posiedź trochę za niego. OK?- Linc popsił.
-Ok. Nie ma sprawy. No i tak siedzienie w bunkrze jest nieciekawe. Pogadam se chociaż z Tomem- odpowiedział Clyde.
Clyde wyszedł z bunkra.
Lincoln wyszedł z bunkra, aby się odsikać. Dzika nie było!
-Ej Clyde czekaj! Już nie jest nam potrzebny. Wróć lepiej do bunkra, tam jest bezpieczniej.
Linc załawił potrzebę i wrócił do bunkra. Podszedł do Libby.
-Słuchaj! Ten dzik zniknął!- Lincoln podzielił się swoim zdziwieniem.

Wysłany: Czw 20:55, 01 Mar 2007

- jak to nie ma?!... chyba nie wyparowal - Libby biegnie w miejsce gdzie mniej wiecej mysli ze jest dzik...

Wysłany: Czw 20:57, 01 Mar 2007

Lincoln był bardzo zmęczony. Dużo pracował i prawie wcale w nocy nie spał. Położył się na jakiejś szmatce i chwilę po tym zasnął...

Wysłany: Czw 21:40, 01 Mar 2007

Ana szarpnela za wielka klamke i zdziwila sie ze wrota tak latwo daly sie otworzyc. przez szczeline zobaczyla jasne swiatlo. zajrzala do srodka. dalej tez byl korytarz ale oswietlony i czysty. sciany byly biale a na podlodze wylozone linoleum. jedynymi przedmiotami znajdujacymi sie na korytarzu byla metalowa szafka i wozek inwalidzki. dalej w glebi korytarza Ana zobaczyla kolejne drzwi, biale i przeszklone jak w szpitalu. Juz miala wejsc do srodka kiedy zobaczyla ze klamka szpitalnych drzwi poruszyla sie. natychmiast zamknela metalowe wrota i pobiegla z powrotem ta sama droga ktora przyszla. nie zatrzymywala sie ani na moment az do wlazu ktorym dostala sie do podziemi. weszla na gore i znalazla sie znowu w bunkrze z reszta rozbitków.
odetchnela z ulga.[/i]

Wysłany: Pią 11:40, 02 Mar 2007

Lincoln obudził się po długim śnie.
-Tyle czasu jestem na tej wyspie, a znam tylko drogę do bunkra i z powrotem- powiedział sam do siebie i ruszył na zwiedzanie dżungli.

Wysłany: Pią 13:35, 02 Mar 2007

Ana wrocila do reszty rozbitkow.
-Sluchajcie, znalazlam jakies podziemne przejscia. To musi nalezec do tamtych.

Wysłany: Sob 15:18, 03 Mar 2007

pare osob poszlo z ana zobaczyc jej znalezisko. tymczasem jej zaiteresowanie przykula skrzynia stojaca obok wejscia do podziemi. postanowila ja otworzyc. nie bylo to latwe bez odpowiednich narzedzi, bo skrzynia byla solidna. w koncu jednak sie udalo.
ana zajrzala do srodka. zobaczyla tam biale pudelka z jedzeniem, na ktorych widnialo logo "Dharma", rolka tasmy filmowej i....pistolet. Ana wziela go reki. nie byl nabity. jeszcze raz zajrzala do skrzyni i znalazla to czego szukala. w malych pudeleczkach z takim samym logo jak na zywnosci lezaly naboje.
-od razu lepiej.-usmiechnela sie do siebie.

Wysłany: Pon 21:41, 05 Mar 2007

Cindy, Ana i Lincoln weszli do bunkra. Położyli Libby
- Uff... Libby... co oni z tobą zrobili - pokręciła głową Cindy - Co to za ludzie? Czego oni od nas chcą? - powiedziała, patrząc na Ane i Lincolna - Wy wiecie więcej, prawda?

Wysłany: Pon 21:44, 05 Mar 2007

-I w tym tkwi problem. My nie wiemy o nich nic, a oni o nas wszystko- powiedział Linc ściszonym tonem.

Wysłany: Pon 21:47, 05 Mar 2007

- Śledzą nas, chcą zabić... Co my im zrobiliśmy? - powiedziała z wyrzutem - My nic do nich nie mamy...

Wysłany: Pon 21:50, 05 Mar 2007

-No nie wiem. Pierwszego dnia zabiliśmy kilkoro z nich. Potem dwóch przetrzymywaliśmy, a jednemu odcieliśmy palec. Na tym by się nie skończyło, gdyby nam nie uciekli. Teraz pewnie szukają zemsty.

Wysłany: Pon 21:58, 05 Mar 2007

- No ciekawie się robi. Ja cały czas uzalałam się nad sobą... A tu tyle się działo... - powiedziała patrząc na mężczyzne z podziwem i zaciekawieniem - Najbadziej intryguje mnie ta taśma filmowa ze skrzyni... kto by tu ukrywał film? Ta wyspa jest jakaś dziwna...

Wysłany: Pon 22:01, 05 Mar 2007

-Taśma?- zdziwił się Linc- to ja chyba o wszystkim nie wiem.

Wysłany: Pon 22:04, 05 Mar 2007

Cindy podeszła do skrzynki i wyjeła z niej taśme filmowa, potem przysiadła się do Lincolna - Taśma... - podała mu ją - I jakiś mężczyzna, który coś mówi. Ale to tylko kawałki taśmy. Jakby chcieli coś odrzucić, usunąć... może zataić. - powiedziała spostrzegawczo - Tylko nie wiem skąd to na bezludnej... no prawie bezludnej wyspie.

Wysłany: Pon 22:07, 05 Mar 2007

-Kurde. Ta wyspa jest naprawdę dziwna. Tylko dlaczego jak rano byłem na wyprawie widziałem tylko drzewa, piasek i wodę? Wszystko musi być ładnie pochowane.

Wysłany: Pon 22:09, 05 Mar 2007

Cindy uśmiechneła się do mężczyzny sedrecznie - Przeglądałeś tą skrzynie? Jest tam szklane oko, jedzenie i był pistolet z nabojami... Zaraz znajdziemy zamolot i lotnisko, a pilot pewnie czeka za rogiem
Że też w takiej sytuacji stać mnie na ironie...

Wysłany: Pon 22:10, 05 Mar 2007

-Tak. A tunel prowadzi do Los Angeles- Lincoln kontynuwoał ironię Cindy.

Wysłany: Pon 22:11, 05 Mar 2007

- Zaraz zaraz... Tunel?? - powiedziała zdziwiona - Jaki tunel?