Drzewa owocowe [od 9 dnia]

-No mam nadzieję.. ok do roboty, żebyśmy zdążyli wrócić przed zmierzchem.

- Spokojnie uda się - powiedział idąc w kierunku drzewa. Zaczął się na nie wspinać jednak złe buty mu to trochę utrudniały. Dotarł na górę drzewa i zaczął zrzucać owocę na ziemie.
- Tyle chyba wystarczy - powiedział do Emily po kilku minutach

- Tak... to ty schodź , ale ostrożnie, a ja zacznę zbierać. - powiedziała i promiennie sie do niego uśmiechnęła.

Vin zszedł z drzewa i podszedł do Emily która zbierała owoce do plecaka. Kucnął przed nią pomagając jej zbierać.
- Ciekawe czy ktoś doceni naszą ciężką pracę. - uśmiechnął się do niej

- Ciężką ?? Aż tak się zmęczyłeś?? To może odpoczniemy ?? - Zaproponowała.

- Nom...nigdy jeszcze się tak nie zmęczyłem - zaczął się śmiać
- Nie no aż taki słaby to nie jestem no ale fakt..pewnie wyglądam na takiego - uśmiechnął się zapinając plecak

- Czy ktoś powiedział , że na takiego wyglądasz?? To jak robimy odpoczynek ?? - zapytała i po raz kolejny się do niego uśmiechnęła.

Vin pomyślał chwilkę
- no dobra czemu nie...masz tu banana - podał jej jeden owoc a sam zaczął obierać swojego siadając przy plecaku
- no nie ale spójrz na mnie...kurde czy ja wyglądam dobrze - uśmiechnął się żartobliwie

- Dzięki... Jezu Vin przestan!! Smile

- No ale spójrz na mnie - wstał z ziemi
- No powiedz...powiedz przecież ostatnio ćwiczyłem nie pamiętam kiedy...kurde starzeje sie - zażartował jedząc banana

- przestan!! - wzieła małego patyka z ziemi i w niego rzuciła i zaczęła się śmiać..

Vin zaczął się śmiać po czym stanął jak jakiś strong man i powiedział
- Widzisz..nawet patyk mnie nie rusza - uśmiechnął się

- Haha.. jedno ci przyznam... jesteś śmieszny- śmiała się dalej.. - wiesz co może wracajmy ? zobaczymy co z Elishą - wstała i zaczęła iść.

Vin wziął plecak i poszedł za Emily
- no a to źle że taki jestem? - spytał

- A ktoś powiedział , że to źle ?? - zrobiła minę niewiniątka.

Vin uśmiechnął się i ruszył w stronę plaży

//okolice bunkru

Emily weszła na dość małe drzewo i zaczęła strącać owoce... Już schodziła, kiedy noga jej się ześlizgnęła i spadła z drzewa... na szczęście nic jej sie nie stało, ale poczuła straszny ból w nodze... no nic... jakoś dojdę na plaże - pomyślała i zaczęła zbierać owoce i powoli iść na plaże.
///plaża-południe

Elisha staneła przy drzewie

Matt jak gdyby nigdy nic zbliżył sie do terenu rozbitków. Wszedł na jakieś drzewo i nazbierał sobie do plecaka owoców. Zeskoczył na ziemię i grzebał w plecaku

Spojrzała na Matt'a

Ben zdał sobie sprawę z obecności jakiejś osoby za nim. Odwrócił się i jak gdyby nigdy nic podszedł do niej
- Cześć. Chyba nie zdążyliśmy się poznać - miał w sobie wrodzony czar - Jestem Matt - posłał jej uśmiech rodem z amerykańskiego filmu

-Ellisha-usmiechneła sie

- Przepiękne imię - powiedział oczarowany - Pasuje do tak przepięknej kobiety

Eli usmiechneła sie
-Dzieki.Matt nie widziałam ci przedtem na plazy

- Jestem... to znaczy byłem z ogona samolotu. Nie lubię tłumu, a kiedy okazało się, że przeżyło więcej osób... Wolałem pomieszkać w dżungli - popatrzył w ziemię