Klif

- Mmmm. Ale miło. Można prosić jeszcze raz ?- zapytał z uśmiechem

- nie! - powiedziala zartobliwie - co za duzo to niezdrowo -

- Racja. Słuchaj.... Myślałaś może kiedyś nad tym, żeby zostać na wyspie?- zapytał już poważniej.

Jason zobaczył jakiegoś faceta i Claire na klifie. Claire pamiętał jeszcze z tego jak była u "nich". Usiadł nieco dalej od nich i wpatrzył się w horyzont. W kieszeni miał kastet jeśli by coś się działo nie zawahałby się go użyć.

- tutaj? - spojrzala na niego troche niepewnie - raczej nie bardzo.. wiesz chcialabym zeby Aaron gral w tenisa, chodzil do roznych szkol na zajecia muzyczne plastyczne itd... idziemy juz ? sciemnia sie .. -

_ Jeśli chcesz.- powiedział i chwycił ja za rękę i razem poszli na plażę.

Obozowisko...

Jason spojrzał w dół klifu. Zobaczył jak Claire z tym mężczyzną odchodzą więc usiadł po turecku. Zaczął myśleć o tym wszystkim...o Alex..o życiu...o sensie życia.

Shannon wchodzi na klif, bardzo powoli. Nie rozglada sie dlatego nie zauwaza mezczyzny ktory siedzi gdzies nieopodal.

Jason spogląda na dziewczynę
- Extra jeszcze ona...już nie mam siły - pomyślał spuszczając wzrok w skałę...

Shannon zauwaza kogos, siada obok niego i mowi - czesc - patrzy w horyzont

Jason spojrzał na nią...
- No witam Shannon..co u Ciebie? - spytał patrząc w skałę

- skad znasz moje imie ? - spojrzala na niego zaskoczona ale zaraz jej sie rozjasnilo - no tak... jestes od nich. U mnie? w sumie to beznadziejnie, a u Ciebie? - powiedziala spogladajac w dol klifu - wysoko nie ? -

- Znam twoje imię bo..taka praca - powiedział
- No wysoko...może pomożesz mi tam skoczyć? - spytał

- to zalezy dlaczego chcesz tam skoczyc - powiedziala i spojrzala na niego

- Straciłem sens życia...wiesz pewna dziewczyna...no moja dziewczyna widziałem jak całowała się...z innym - powiedział pokazując Shannon swoją twarz

Shannon zrobila duze oczy - skad ja to znam... jestesmy w takiej samej sytuacji, ale ja tez nie bylam lepsza.. ale wiesz co? strasznie zaluje tego co zrobilam... - powiedziala patrzac na niego - moze Twoja dziewczyna tez zaluje? -

- Wiesz cały czas mówi mi że żałuje tego itd że ten pocałunek był przyjacielksi ale wiesz..to wyglądało całkiem inaczej - powiedział
- Teraz ja nie potrafię w to uwierzyć...po prostu gdy to widziałem...no to nie ma sensu...moje życie jest puste...puste bez niej - powiedział patrząc w horyzont
- No a skoro ma być dalej puste to po co żyć...może lepiej skoczyć - spojrzał na urwisko

- skoro ona tego zaluje, to powinienes sprobowac jej wybaczyc.. musisz ja bardzo kochac skoro chcesz sie dla niej zabijac... jak ona ma na imie? -

- Shannon...ona jest....ona ma na imię Alex... - powiedział trochę niepewnie
- Czy ja ją kocham...tak ale co z tego skoro ona chyba już do mnie nic nie czujesz - westchnął

- ale mowisz "chyba" to znaczy ze nie jestes pewien, a skoro nie jestes pewien to nie wiem co Ty tutaj jeszcze robisz... chcesz zakonczyc to wszystko w ten sposob? zamiast isc tam i walczyc o swoje szczescie? -

Jason spojrzał na Shannon. Nie rozumiał tylko jednego..tego że ona normalnie z nim gada..że jeszcze go stąd nie zepchnęła.
- Wiesz...ja...no ale to nie ja ją zraniłem...bo to jest...nawet nie wiesz jak ciężko mi jest z tym żyć...nie ja to skończyłem tylko ona - powiedział zrozpaczony

- to znaczy? .. cos jej powiedziales zlego? - zapytala zaciekawiona

- No ja...wypomniałem jej to..powiedziałem jej że skoro wybrała to...no to chyba jej decyzja - powiedział zrozpaczony

- ale co wybrala? pewnie nic nie wybrala.. poprostu sie stalo i strasznie tego teraz zaluje.. dlatego powinienes isc tam pogadac z nia na spokojnie i wyznac jej co czujesz.. -

- Ale może ona woli tego sk**wiela ode mnie...przecież nie bez przyczyny się całowali - powiedział nadal spokojnie.
- Przecież to twoje siostra...i czemu jeszcze mnie szlak nie trafił - myślał