Obozowisko na plaży (południe)

-Mowicie o Jacku?-Kate podeszla do Sawyera i Jane-wlasnie go szukam

-Ostatnio gdzieś się kręcił przy linii dżungli. -powiedziała Jane.

Gość

Jack postanowił pójść do Claire i zapytać ją o zdrowie.
- Jak Twoje dziecko? - spytał ją.

- Jack, po to drewno na opał, facet o imieniu Scoot chce iść z nami - zagadał Charlie do Jacka.

Chris siedzial cicho przy ognisku, izolując się od reszty rozbitków. Jakoś nie miał ochoty na nowe znajomości. Mimo wszystko liczył jednak na jaknajszybszy powrót do domu..

Chyba dobrze - odpowiedziała Claire na pytanie Jack'a. Dziękuję za pomoc

Boone nadal poszukiwal Johna. Po drodze uslyszal jednak Charliego. Podbiegl do niego i zaproponowal swoj udzial w wyprawie po drewno.

- W takim razie jest nas trzech zbierzmy jeszcze dwóch i możemy iść - odpowiedział Charlie do Boona, wyraźnie coś ukrywając.

Gość

- Chce iść z wami - zadeklarował Jack.

Też mogę iść zbierać drewno, to przecież nic trudnego - dodała widząc ich miny.

Gość

- Akurat Twój stan nie pozwala Ci na to, powinnaś dużo odpoczywać - z uśmiechem odparł Jack

Nic nie odpowiedziała, tylko zrobiła niewyraźną minę i spojrzała w inną stronę.

- Claire, Jack ma rację - powiedział Charlie uspokajając ją - ale z drugiej strony, czemu nie - uśmiechnął się.

Gość

- Przeżyłaś ostatnio bardzo dużo, wiele stresów i jeśli chcesz dobrze dla dziecka to po prostu odpoczywaj - powiedział Jack

Boone skinal glowa do Jack'a. - Claire, zostan.. tu jestes bezpieczna. Zostan z Shannon, poplotkujecie sobie o kosmetykach (Shannon jest w tym obeznana). My niebawem wrocimy.

Charlie zauważył dwie postacie biegnące w ich stronę. Był to Steve i Scoot.
- To co ruszamy? - powiedział Charlie do całej piątki.

- przestan sie ze mnie ciagle nabijac to nie sa jedyne tematy na ktore mozna ze mna porozmawiac - wykrzyczala to Boonowi prosto w oczy -nudny juz jestes z tymi komentarzami, milego zbierania drewna - odburknela Shannon

- Ja jestem gotowy Very Happy

Nie wiem jak reszta. I jak chlopaki ?

Gość

- Możemy iść, przynajmniej tak mi się zdaje.

- Shannon !! Nie obrazaj sie, miej lepiej oko na Claire. Jakby co to wiesz, dzwon. Zazartowal Boone i ruszyl razem z czworka towarzyszy w kierunku dzungli.

Shannon siada kolo Claire - moj drogi braciszek Boone.......... dar bozy dla ludzkosci - zadrwila - a co tam u Ciebie?? jak dziudzius?? - zapytala Claire

Wszystko dobrze - odparła- Słyszałaś pana doktora, mam odpoczywać - uśmiechnęła się.

- yhhh faceci mowia ze masz robic to tam to.. wszyscy tacy sami - marudzila Shannon, chyba bardziej do siebie, nadal byla zla ze Boone traktuje ja jak glupia blondynke

A co do twojego brata dodała widząc obrażoną minę dziewczyny Robi to, bo się o ciebie martwi.

- tak tylko czemu musi ze mnie robic jakas pusta laleczke, on wcale nie wie o czym ja mysle... wkurza mnie to. A Ty Claire masz moze rodzenstwo? - zapytala