Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

Jack wstał z piasku i zrównał się z mężczyzną.
- Do czego potrzebna ci broń?- zapytał?

Vin uśmiechnął się
- No ja jestem z Los Angeles ale obecnie mieszkam na wyspie - zażartował
- A czym sie zajmowałas?

Eli wstała o wlasnych siłach.Powoli podeszła do brzegu morza.Spojrzała na fale a wiatr rozwiewał jej włosy

- Hah, to jak na razie mieszkamy w tym samym miejscu...- zaczęła się śmiać.. - ja byłam weterynarzem, właściwie to jestem Smile

- a ty??

- Po prostu potrzebuję broni. Jestem agentem federalnym i nigdzie się nie ruszam bez zabezpieczenia... zwłaszcza w takim miejscu.

Jack chwilę się wahał ale w końcu odparł.
- Dobrze, dostaniesz broń. Shannon chodź z nami do bunkra.

- Ja eee...no ja....no.... - nie wiedział co mam jej powiedzieć
- Ja byłem bezrobotny - skłamał bo nie chciał za bardzo mówić o tym co robił

Shannon podnosi glowe i patrzy na Jacka i na jakiegos faceta - hmmm .. ook - odpowiada leniwie i wstaje z piasku, zaklada krotka spodniczke,a gore zostawia od stroju - milo mi Shannon, bo chyba sie jeszcze nie znamy - podaje reke facetowi

-Tato, ide z wami-powiedziała i podeszła do nich

- Jack Bauer. Lepiej chodźmy już.- powiedział szorstko.

->okolice bunkra

- tato? - powiedziala zaskoczona - to jest Twoj tata? -

- Oh..- uśmiechnęła się... - Ładny masz sygnet na palcu.. skąd on ?? Jeśli można wiedzieć - uśmiechnęła się.

-Tak-powiedziała Elisha-Chodzmy

Shannon nieco zdziwiona idzie za nim.

//okolice bunkra//

->okolice bunkra

Vin poczuł się pod ścianą
- No dobra nakryłaś mnie...ja byłem i jestem dalej kierowcą który ściga się nielegalnie po miastach za dużą kasę...wiem że to nie jest w porządku ale ja to kochałem i kocham - powiedział patrząc w horyzont

- Oh....- nie wiedziała co powiedzieć. - Ale ładnie słońce dzisiaj świeci, chętnie bym się pokąpała, ale chyba nie za bardzo mogę - zmieniła szybko temat.

- Wiem...jesteś kolejną osobą która nie lubi o tym gadać..wiem pewnie to jest złe ale ja to lubię - powiedział
- No poczekaj spokojnie...kiedys popływamy sobie razem - uśmiechnął się

- Żywię co do tego duże nadzieje - promiennie się uśmiechnęła... - Wiesz nie chcę być nie grzeczna, ale trochę jestem zmęczona więc chyba nie będziesz miał mi za złe , jeżeli chwilę się zdrzemnę ??

Paul usiadł na piasku patrząc na dziewczynę śpiącą na plaży - ahh.. życie jest okrutne zawsze przyjaciele tych których znam muszą umrzeć lub dorwie ich jakaś nieuleczalna choroba i przez to wszyscy są smutni - powiedział sam do siebie po chwili uderzył pięścią o kawałem metalu leżącego obok niego.

Kiedy Emily się obudziła, Vina już przy niej nie było, ale zobaczyła chłopaka siedziącego na plaży.

Paul zauważył że dziewczyna która spała obudziła się podszedł do niej i zapytał - chyba cię nie obudziłem ? - uśmiechnął się.

- Nie. Już mi na dzisiaj starczy snu - uśmiechnęła się do niego. - Jestem Emily.

-Miło mi ja jestem Paul - uśmiechnął się do Emily - dobrze się czujesz - dodał po chwili.

- Na tyle ile można się czuć ze złamaną nogą, ale jest ok - uśmiechnęła się do niego...- chciałabym się przejśc , ale niestety nie mogę - powiedziała i zrobiła smutną minę.