Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- Shannon tez zniknela

-No widzisz...zresztą chyba nie tylko oni. Sawyera i Jane też nie widziałem od dłuższej chwili...tzn no od dwóch dni no ale jednak ich nie ma - spojrzał na Sayid'a

-Myślisz że to sprawka tych z dżungli? - spytał a jego głowie pojawiła się nuta niepokoju

- napewno wedlug mnie powinnismy ich sprobowac ich uwolnic od tych innych

-Jesteś pewny że oni tam są? - spytał wpatrując się w niego z małym niepokojem

- tak wczesciej porwali jacka i tam byl mnie tez porwali ale nie wiem czemu wyrzucili mnie na plaze

Charlie spojrzał na Sayid'a trochę zamyślony.
-nie mam broni a co gorsze nie mamy ludzi - powiedział trochę przestraszony

- jak to nie mamy broni a w bunkrze ?

-to w bunkrze jest broń - spytał trochę zdziwiony słowami Sayid'a

-a zresztą na razie musielibyśmy poczekać albo iść sami - odrzekł

- hm.... a moze pujdziemy na zwiat ?

-hmm no dobra możemy iść się przejść po dżungli...no ale ty prowadź - uśmiechnął się i wstał koca

-to gdzie idziemy? - spytał

- dobra tylko ja proponuje isc plaza co ty na to

-no dobra prowadź - uśmiechnął się i szedł za Sayid'em

bunkier

Charlie wraz z Sayid'em weszli na plaże.
-Przecież nie będę strzelał przy ludziach - powiedział patrząc na niego

-Idźmy gdzieś dalej by ich nie straszyć i nie martwić - dodał

- dobra masz tam drzewo ta bron jest z tlumikiem strzelaj

Charlie chwycił broń dwoma rękami. Wymierzył i zamknął oczy po czym strzelił. Kula minęła nie tylko to drzewo ale także i kilka innych. Otworzył oczy i spytał.
-Trafiłem?

- nie , sprobuj jeszcze raz

Charlie ponownie zamknął oczy i strzelił do celu. Jednak ponownie nie trafił. Otworzył jedno oko
-I jak teraz? - spytał

Claire obudzila sie przestraszona. Miala jakis dziwny sen. Wygla z namiotu i widzi jak Charlie do czego strzela - co oni tam robia.. - zapytala samej siebie w myslach widzac tam jeszcze Sayida. Wychodzi z namiotu i idzie powoli w ich kierunku, martwiac sie o swoje zycie..

- dobra charli strzelac umiesz gorzej z celowaniem ale w czlowieka wycelujesz idziemy ?

Charlie spojrzał na Sayid'a
- no to prowadź - powiedział

Plaża z dala od obozowiska

Claire zauwazyla ze Sayid i Charlie gdzies ida, wiec stwierdzila ze nie bedzie ich scigac. Wrocila do swojego namiotu i usiadla w nim. Slonce zaczynalo mocniej grzac. Napila sie wody i zaczela jesc banana.

Charlie nagle wychodzi z dżungli. Kładzie Sayid'a na ziemi i sam kilka kroków dalej upada na piasek z braku sił. Wokół nich zbiera się kilka osób którzy im pomagają.

Claire widzac jakies zamieszanie na plazy, bierze butelke wody i powoli podchodzi. Widzi nieprzytomnego Sayida... obok niego lezy ranny Charlie. Claire az poczula scisniecie w dolku. Przedziera sie przez tlum i podchodzi do Charliego - Charlie.. co sie stalo? - patrzy na niego smutna i unosi lekko jego glowe zeby dac mu troche wody.