Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- wole przez cale zycie nie dostawac niespodzianek z wiedza ze wrocisz stamtad caly i zdrowy - szepnela

Charlie ukucnął na kolanach przed nią, kładąc jej swoje ręce na jej ramionach.
- Popatrz mi w oczy. Wszystko będzie dobrze. Przestań się martwić.- prosił Charlie.

Claire patrzy mu w oczy przez dluzsza chwile - ok... postaram sie... -

Desmond płyną łodzią i popijał sobie butelkę whisky , myśał o Penny

Dave szpera jeszcze przez chwile w jego namiocie, nagle spostrzega jakis koc..podnosi jedna reka i widzi puszke piwa - oh yeah.. wreszcie Ciebie znalazlem - pomyslal z usmiechem. Bierze ja i wychodzi przed namiot. Czuje sie jakby zdobyl Mount Everest.

-Pójdę zerknąć do Lee. Miło się z tobą rozmawia Thomas. -uśmiechnęła się do mężczyzny i poszła do linii wody. Szła wzdłuż niej gdy zauważyła nagle łódkę. Zdziwiona przystanęła i gapiła się na nią.

Dave otworzyl radosnie piwo i wzial lyka - ughh.. bywalo lepiej ale nie narzekajmy.. - nagle spojrzal na kobiete, ktora byla z Sawyerem i po jej lini wzroku doszedl do czego na horyzoncie.... wolnym krokiem w puszka piwa podchodzi do Jane - co to do kur.... - zapytal zdziwiony, nie wiedzial czy ma juz sie cieszyc..

Charlie kątem oka zobaczył Jane, gapiącą sie na ocean. Spojrzał w ocean i zobaczył łódkę...
- Claire... Ty tez to widzisz?!- złapał ją za rękę i podbiegł z nią do Jane. Chwilę sie nieodzywał, wkońcu zapytał:
- Myślisz, że to ratunek?- Charlie w głębi duszy wierzył w to i się cieszył.....

Claire rozesmiana wpatrywala sie w horyzont - jestesmy uratowani! nawet jak to nie ratownicy to napewno ten ktos ma radio przez ktore mozemy sie skontaktowac - uradowala sie Claire i przytulila do Charliego

-Charlie, na wszelki wypadek niech Claire idzie do namiotu. Nie tylko my tu mieszkamy. -dodała stanowczo.

Rękę lekko przesunęła plecach wyczuwając wypukłość jej Desert Eagle.

Desmond bawił się pistoletem i pił nadal whisky - kiedy dopłynę do tego Fidżi - pomyślał

- moze powinnismy tam podplynac? ... moze ten ktos nie wie ze juz dotarl do ladu? - powiedzial i spojrzal sie na Jane

- Claire, Jane ma rację. Wracaj do namiotu. Pilnuj małego.- oznajmił lekko teraz przerażony.- Płyniemy?

-Ja popłynę. Wy zostańcie tutaj. Charlie masz... no wiesz? -nie chciała przy Dave'ie pytać go o broń.

- hej, sama nie bedziesz plynela - powiedzial i zdjal koszulke ukazujac nastepna czesc tatuazy, kleka na piasku i przykopuje puszke piwa zeby sie nie przewrocila - niech sie troche schlodzi - powiedzial i wskoczyl do wody. Zaczyna plynac w strone lodki.

Claire wraca przed namiot i tam siada. Przypatruje sie calej akcji.

-Idiota. Do wody po alkoholu. -Jane błyskawicznie zdjęła buty i wskoczyła do wody.

Bez wysiłku wyprzedziła Dave'a.

-Wracaj na plażę zanim utopisz się po tym piwie! -krzyknęła do niego wdrapując się na jacht. Gdy już była na pokładzie wyjęła, odbezpieczyła i przeładowała broń. Na ugiętych nogach zaczęła iść w kierunku dobiegających ją dźwięków.

Dave sie rozesmial - dzieki za troske ale wypilem ledwo pare lykow, nie jestem panienka ktora upija sie polowa piwa - wszedl za nia na lodke, zciszyl glos i zaczal sie rozgladac - stac mnie na o wiele wiecej.. chyba ktos tam jest.. -

Desmond usłyszał jakiaś hałas i w tym momęcie odał w strone otwarcia 6 strzałów na oślep

Charlie dopłynął za Jae. Wszedł na jach i powoli szedł do dzwięków.

Charlie zrobił unik i odsunął się trochę....

Dave padl na ziemie rozesmiany - nie mylilem sie ... ten pobyt na wyspie zaczyna mi sie coraz bardziej podobac -

-Zostańcie tutaj. -syknęła do Dave'a i Charliego. -Jak któryś się ruszy stąd choćby na krok to go wyrzucę za burtę. Żadnych hałasów! -powiedziała bardzo cicho.

Podeszła do otwartego luku.

-Wyłaź stamtąd albo sama cię zaraz wywlekę! -krzyknęła.

Desmond wystrzelił cały magazynek i słychać było tylko cykanie pustego magazynaka

- co za wladcza kobieta - znowu sie rozesmial - skad macie bron? - zapytal Charliego