Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- Jane... spokojnie.

- umiem sie sam o siebie zatroszczyc i nie potrzebuje nianki - powiedzial Dave, pomimo ze duzo wypil nie byl wcale pijany.. no moze troszke byl - nawet matka mi tak nie prawila - powiedzial jakby do siebie i usiadl na statku.

-Nie niańczę cię, tylko ostrzegam. -Jane znów była twardą agentką z ISA.

- ale ja nie potrzeboje pomocy - stwierdzil - i jak bede sie topil to mnie nie ratuj, wyznaje wiare w kare naturalna, jezeli mam sie utopic to sie utopie - dodal z szyderczym usmiechem, poczym wstal i poszedl do srodka zaglowki -

Nagle Desmond wstał i wyskoczył za burtę zaczął płynąć w stronę brzegu

- Desmond! Desmond!- wołał Charlie.
- Płyniemy wkońcu, czy nie?- zapytał zdenerwowany.

-Co rozumiesz przez karę naturalną? -zaintrygowana Jane weszła za nim.

Charlie miał gdzieś ich. Wskoczył i płynął za Desmondem.

Desmond nic nie słyszał i płyną dalej

- kara naturalna to bedzie utoniecie, za bledy czyli za upicie sie - mowil przegladajac rzeczy Desmonda - wyznaje ta zasade i biore pelna odpowiedzialnosc za swoje poczynanie - stwierdzil wyrzucajac jakies ksiazki za siebie - nie wierze ze mial tylko jedna butelke ... -

Jane podniosła książki i położyła je na jakimś blacie.

-Myślisz, że jak się upijesz na umór to wszystko nagle stanie się proste?

Desmond staną na brzegu i zobaczył Charliego - Charlie ! - krzykną

Charlie dopłynął zaraz za Desmondem... Zdyszany wyszedł na brzeg.
- Jestem, jestem- powiedział.

- co taka zadyszka ? - spytał sie - zaprowadzisz mnie do Łabędzia ?

- tak, tak mysle - powiedzial dalej szukajac, chodzac po pomieszczeniu - do niczego innego sie nie nadaje, zaakceptowalem juz to dawno -

- Jasne.- powiedział- Chodź za mną.

Okolice bunkra

-Każdy się do czegoś nadaje. -Jane zrobiło się lekko niedobrze. -Każdy kreuje swój los sam.

- Ok

==>okolice bunkra

- moze cos w tym jest.. - powiedzial dalej przeszukujac - najwyrazniej to jest moj najlepszy sposob na kreowanie wlasnego zycia, nie jestem milym facetem, a mili faceci nigdy nie koncza "milo" -

Jane się roześmiała na głos.

-A kto powiedział, że ja jestem miła.

Sawyer spojrzał nagle przed siebie. Nie widział wszystkiego gdyż wcześniej patrzył w piasek albo miał zamknięte oczy. Widział że wszystko jest w porządku więc chyba nie był nikomu potrzebny. Zobaczył łódkę ale jakoś się tym specjalnie nie przejął. Widział na niej Jane wiec był spokojny. Nadal opuścił wzrok w piasek i zaczął dumać.

Dave spojrzal na nia i lekko sie usmiechnal - i tu mnie masz - poczym zabral sie znowu do przeszukiwania - w sumie wygladasz na taka twarda babke, pewnie mialas taka prace -

-Gdybyś wiedział co kiedyś robiłam to by ci włosy dęba stanęły, a szczękę byś przez tydzień wlókł po ziemi. -uśmiechnęła się kącikiem ust.

Thomas podszedł do brzegu oceanu. Spojrzał spokojnie na całą sytuację. Po chwili spojrzał na swoją obronczkę i usiadł nad brzegiem. Z wyprostowaną sylwetką usiadł na piasku po turecku zamykając oczy i wsłuchując się w szum fal.

Dave sie rozesmial - jestes rowna babka, pewnie policja co ? nieraz mnie zgarneliscie - odpowiedzial i spojrzal na nia ale tylko na chwile - ook ja jeszcze tu powesze.. jak chcesz to wracaj, poradze sobie -