Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

Sawyer wkurzony siada pod palmą. Zaczyna się bawić swoją nową zabawką. Nie patrzył już na to co dzieje się na plaży.

- Nie. Nie będzie tu dorastał. ZObaczysz. Niedługo nas uratują.- Charlie ją zaczął całować, tak niespodziewanie.

Claire byla troche zaskoczona pocalunkami Charliego, ale odwzajemnia je..

Charlie całując Claire, jednocześnie ją mocniej przytula...

Claire wtula sie w Charliego i przerywa pocalunek patrzac mu w oczy - cos sie stalo? tak bardzo sie steskniles? - usmiechnela sie slodko

- Tak. Stęskniłem się. Nie moge dłużej bez Ciebie wytzrymać. Tak bardzo Cię kocham.- powiedział z uśmiechem.

- Ty chcesz polowac na niedzwiedzia? pewnie w polowie drogi przybiegniesz - rozesmiala sie

- ciekawe gdzie jest Desmond... moze cos jednak widzial.. moze jest jakas inna droga zeby sie stad wydostac i nie bede musiala mowic wszystkim o Benie itd.. - pomyslala i spojrzala w glab dzungli.

- Warto spróbować. To nie odchodź, bo może przybiegnę- roześmiał się również. Wyruszam z samego rana, więc Ty pewnie jeszcze będziesz spała. Musimy się pożegnać przed snem- oznajmił, się uśmiechając.

- nienawidze pozegnan - posmutniala i wtulila sie w Charliego

- O jejku. Jak jak przeżyje, to Ty też- uśmiechnął się i pocałował ją w głowę.- Juz za Tobą tęsknię.

Desmond wyszedł na plaże i spojżał na horyzont , usiadł pod jaką palmą

- ja tez skarbie - wtulila sie jeszcze mocniej - nie chce Ciebie znowu stracic.. ale nie moge Ciebie tez zatrzymac

- Chcesz mnie uduśić?- uśmiechnął się.

Shannon zauwaza Desmonda. Podchodzi do niego i pyta sie - hej.. nie widziales zadnych innych statkow nic? nie probowales zlapac sygnalu wezwac pomocy? - zadawala mu pytania z predkoscia swiatla, chciala podtrzymac w sobie nadzieje ze moga ich jeszcze uratowac.

- tak - zasmiala sie - przynajmniej misiek Ciebie znowu nie podrapie -

-Heh. Ale jak mnie podrapie, to będę żył, a jak mnie udusisz, to nie bede żył. Nie będziesz tęskniła?- powiedział przytulając ją i wsunął swoją ciepłą rękę pod jej bluzkę.

Desmond złapał ją za rękę i przyciągną - słuchaj nic poza tą wyspą nie ma - zaczął płakać - jesteśmy uwiezieni na tej wyspę do końca życia - powiedział z płaczem

Shannon usiadla obok niego - jak to... przeciez.. musi byc jakas mozliwosc ucieczki z tym... napewno nic nie widziales przez te dni i noce, dlugo Ciebie nie bylo - powiedziala rowniez podlamana

- hmmmmm no moze troszke - zazartowala - jasne ze bede... - daje mu buziaka w nosek

Oriana weszła za Jane na plażę.
-Tak. Wspominałam. Ale jedyne co mi z niej zostało... to wyłowione bagaże i kawałki rufy.

- No to się cieszę, że raz w życiu ktoś będzie za mną tęskinł- uśniechnął się, przesuwając rękę wyżej po plecach.

- 7 dni temu powinienem się juz opalać na wyspie cały czas trzymałem kurs na Fidżi i co dalej gdy zobaczyłem wyspę pomyślałem o ty ze już jestem uratowany ale zobaczyłem was i zacząłem pic - powiedział ze smutkiem

- rozumiem ze tak sie ucieszyles na nasz widok ze musiales sobie chlapnac.. - powiedziala probojac go jakos rozweselic ale stwierdzila ze to chyba nic nie da - musi byc jakies inne wyjscie.. bedzie ok .. - mowila chociaz sama juz w to nie wierzyla

- Chodź do bunkra coś ci pokaże - powiedział do Shannon podająć jej rękę