Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

Libby przemyła twarz woda i usiadła na piasku.

- ok to idz kawalek w glab dzungli, a ja biegne do Jacka - usmiecha sie,
Podbiega do Jacka, widzi ze patrzy sie na nia tym wzrokiem "czy wszystko z nim ok? ", Shannon odrazu mu odpowiada - jest ok.. znaczy on tak mowi, ale chcialabym zebys go zbadal.. wiesz to nie jest pierwszy raz jak on tak zaslabl. Tylko jest sprawa taka, ze on nie chce zeby to Libby widziala zeby sie nie martwila, wiec zrobmy tak, ja podje za nim teraz i za jakies 5min Ty przyjdziesz ok ? - usmiecha sie do niego. Widzac jak Jack na nia patrzy daje mu calusa - ok to jestesmy umowieni - daje mu jeszcze jednego - to czekamy -
Przybiega do Paula. - i jak sie czujesz? znowu jest Ci slabo? - zapytala widzac jak Paul siedzi podparty na ziemi.

Gość

Jack po pewnym czasie, niezauważony przez nikogo podążył wgłąb dżungli.

Smutna Jamie chodziła bez celu po plaży. Usiadła na piasku i zaczęła wpatrywać się w ocean...

Libby schowała twarz za włosami.

Shannon wybiera w podartej sukience na plaze. Stara sie tym nie przejmowac. Nerwowo szuka Libby. Dostrzega jej sylwetke siedzaca na piasku. Podbiega do niej - Libby!! - krzyczy - musisz biec ze mna do bunkra szybko, z Paulem nie jest najlepiej -

-Libby wstała przerazona :
-Co? Gdzie on jest ?

- w bunkrze. biegnij za mna - Shannon pobiegla w kierunku plazy

//okolice bunkra//

Eko przechadzał się po plaży. Z daleka widział namiot w którym leżał jeden z "Innych". Przyglądał się też innym rozbitkom, których jeszcze wcześniej nie widział. Potem ruszył do bunkra.

Walt kręcił się po plaży ze swoim psem Vincentem, którego w końcu znalazł jego ojciec.

Boone i Angel trzymajac sie za rece wyszli z namiotu. Zobaczyli Walta bawiacego sie z psem.
- Ooo Walt, chodzmy do niego, dawno Go nie widzialem... od czasu gdy zniknal.

Eko powoli wyszedł z dżungli.
- Hej Ty! - krzyknął do młodego człowieka.

Boone obejrzal sie, slyszac donosny glos skierowany w Jego strone.
- Angel, patrz.. ktos mnie wola, nie znam tego czlowieka - Boone i Angel staneli przy Walcie i poczekali, az czarnoskory mezczyzna, do nich podejdzie.

- Mam prosbę - powiedział - Pójdziesz na chwilę ze mną?

Hmm.. poczekaj ... hola hola... nawet sie nie znamy... jestes od Innych ???

- Nie jestem od Innych. Byłem w tylnej części samolotu. Jestem Eko. Chodź ze mną na chwilę.

No hej Eko, jestem Boone, a ta niewiasta przesliczna obok, to Angel. Hmm ale po co mam isc z Toba? Wyjasnij mi prosze ...

Eko podszedł do Boona i po cichu powiedział:
- Twoja siostra potrzebuje pomocy i możesz pomóc. Pomożesz?

Moja siostra, Shannon ????? Co jest z nia? - Boone spojrzal z przerazeniem na Angel:
- Chodz Kochanie, wezmy Walta ze soba i pojdzmy z Eko....
- Prowadz zatem Eko...

Eko spojrzał na nich.
- Lepiej będzie jak nie będziemy ciągnąć za sobą kobiet i dzieci. Chyba się ze mną zgodzisz?

No doooobra, to wszystko jakies podejrzane jest, ale zrobie tak jak mowisz:
- Angel, widzisz.. musze sam isc, prosze zostan z Waltem, ja pewnie za niedlugo wroce
Po chwili Boone i Eko ruszyli...

Eko i Boone szli w kierunku dżungli.

Hugo wrocił do swojego namiotu. Postanowił dzis wcześniej położyc sie spac.
Przed snem zapytał Aldo o samopoczucie
- Jak sie dzis czujesz Aldo? - zapytał
- W miare dobrze... - odpowiedzial chlopak
- Stary, musisz w koncu wyjsc z tego namiotu . Jutro zapoznam cie z moimi przyjaciółmi - powiedział Hugo i połozył sie spac..

sayid lezy w namiocie

Boone wbiegl na plaze, nadal odczuwal uderzenie Eko na swojej glowie. W oddali zobaczyl Angel, ktora rozmawiala z Waltem. Zblizyl sie do nich i dolaczyl do wspolnej rozmowy, glaszcac mlodzienca po glowie.