Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

- w dzungli pojawia sie cos dziwnego.. jakas czarna chmura.. jezeli uslyszycie cos dziwnego.. cos podobnego do dzwieku zblizajacego sie dinozaura.. to lepiej uciekajcie w jakies ciasny gaszcz drzewek .. -

Okolice bunkra

Jane wpada zdyszana na plażę. Pada na kolana na piasek i podpiera się rękami, próbując uspokoić oddech.

Z transu opowiadania o przypadlosciach tej wyspy wyrwal Shannon zdyszanej Jane - Jane?? - wstaje z koca i podchodzi do niej - co sie stalo??? - patrzy na nia przerazona

-Tam w dżungli... -wykrztusiła Jane. -Takie czarne... chciało mnie porwać...

Jane wyciąga z plecaka butelkę i pije kilka łyków.

- Ty tez to widzialas - Shannon wpatruje sie w dzungle - wstan Jane.. chodzmy troche dalej.. a jak to tu wyleci zaraz.. boje sie.. - przerazila sie

-Poleciało gdzieś w stronę dżungli. Wyrwałam się temu czemuś. Zostawię u ciebie plecak i idę się przejść po plaży. Chcę być teraz sama. -powiedziała Jane wstając i podając Shann swój plecak.

//będę jutro koło 19//

- ok, milego spaceru jak cos to jestem tam - wskazala na koc kolo namiotu na ktorym siedzieli Libby i Paul, poczym ruszyla do nich. Gdy juz przyszla usiadla na kocu - mamy chyba problem.. - powiedziala troche podlamana

Boone ze spuszczoną głową zbliża się do obozowiska. Na horyzoncie widzi siostrę siedzącą z Paulem i Libby. Podchodzi do nich, wita się z parą, po czym daje znak siostrze kiwając głową na boki, po chwili szepcząc:
- Nie udało się.. jeszcze nie teraz Shannon.. chyba pójdę do bunkra, zdrzemnę się na miękkim, jakoś widok tego oceanu mnie przygnębia...

Shannon wstaje z koca - ehhh przykro mi, masz racje przespij sie, nie wygladasz najlepiej - poczym Shannon zdala sobie sprawe co ona gada - a gdzie Angel???? tylko nie mow ze poszla do dzungli - widzac przerazenie w oczach Boone'a znala juz odpowiedz - Boone.... Jane przed chwila wyszla z dzungli mowila ze ja gonila jakas chmura i chciala ja porwac...

Libby zerwała sie i pobiegła w strone dzungli.

- Nie poszła chyba, chciała tam zostać sama, więc odszedłem. Jeśli poszła to pewnie jakąś inną drogą, bo nikt za mną nie szedł. Ok siostrzyczko, ja zmykam... Narka Paul i Libby. - ucałował siostrę w policzek i zniknął wśród drzew...

- ok Boone - nagle patrzy jak Libby biegnie w kierunku dzungli poczym spoglada przerazonymi oczami na brata

Gość

Jack wrócił do Shannon.
- Nie znalazłem Angel, a Wy? - zapytał

Shannon patrzy totalnie zdezorientowana na Jacka i nie potrafi wydusic z siebie ani slowa.

Gość

- Coś się stało czy tylko mi się wydaje? - zapytał Jack patrząc Shannon prosto w oczy. Był przerażony i zaniepokojony. Przez jego glowe przemknelo mnostwo czarnych mysli.

Shannon przytula sie do Jacka, czulo ze w dzungli dzialo sie cos niedobrego.. i pewnie Jack nie bedzie mial czasu dla niej... gdy juz skonczyla tak egoistycznie myslec zdobyla sie na slowa - Jane tez widziala chmure... ale juz jeste bezpieczna poszla na spacer po plazy.. Boone znalazl Angel ale niestety ona potrzebuje czasu... ale najgorsze jest to ze ona poszla do dzungli... i obawiam sie ze... i Libby pobiegla za nia .. i teraz Boone... - patrzy bardzo smutmym wzrokiem

Libby wbiegła na plaze. Była zapłakana i rozstrzesiona.

Słaby Paul wstał z piasku...przewracając się podbiegł pod Libby po czym przytulił ją i powiedział przerażony - co się stało?

Gość

Jack powoli przyjmował do głowy to co mowila do niego Shannon. Jego obawy byly uzasadnione.
- Nie możemy nic zrobić... cholera... zawsze mnie nie ma kiedy jestem potrzebny. I czy moge nazywac sie przywodca? - wzdechnal - nie ruszajmy sie stad. Musimy zebrac wszystkich mieszkancow wyspy... by sie moc jakos bronic.

-Angel... - Libby przytuliła sie do Paul'a

Co się stało....proszę powiedz - mówił przerażony Paul - co się stało dokładnie?

- nie mow tak, wiesz dobrze ze tak nie jest.. poszedles by poszukac jednej z nas.. - Shannon - lepiej czekaj tu bo jak cos sie stalo to Boone bedzie wiedzial do kogo sie zwrocic o pomoc.. -

Gość

- Ok... zostane tutaj... - przytulil Shannon - przykro mi, ze Twoj brat i Ty musicie to przezywac, ja rowniez to odczuwam. Wszystko bedzie dobrze - poglebil uscisk

-Angel , ta chmura .... -Libby była wyczerpana

Shannon usmiecha sie przez lzy do Jacka i biegnie po plazy mowiac wszystkim zeby jak narazie nie zblizali sie do dzungli i zeby sie zebrali jakos w jednym miejscu. Gdy juz powiedziala wszystkim siada na plazy, podkurcza nogi pod sama glowe i zaczyna plakac.