Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

- taaa czeka nas piekna noc przy "swiecach" - usmiecha sie - ok pojde z Toba.. chyba musze sie przebrac -

Gość

- Ok Shan, to chodzmy po rzeczy - powiedział Jack po czym wstał i podał ręke by jej łatwiej było wstac.

Shannon podaje reke Jackowi i wstaje - dzieki - rusza przez plaze, dopiero teraz czuje ze faktycznie zrobilo sie juz zimno a na niebie pojawily sie chmury

Gość

Jack i Shannon ida przez plaze. Gdy docieraja do swoich rzeczy zatrzymuja sie by sprawdzic jak maja sie pacjenci w 'szpitalu'.

Paul wrócił na plaże...szedł trochę chwiejnym krokiem...zauważył Libby która siedziała na pisaku po czym podszedł do niej i usiadł obok niej....

Shannon patrzy na wzruszajaca scene Boone'a i Angel, patrzy jak Jack im na chwile przerywa. Kladzie reke na ramieniu brata, gdy sie odwraca usmiecha sie do niego ale nic nie mowi. Bierze jakas bluzke oraz spodnie i ubiera je na bikini. Stoi niedaleko namiotu i czekajac na Jacka wpatruje sie w ocean.

Gość

Jack wziąwszy wszystkie rzeczy, poszedł do Shannon i oddalili się od swojego namiotu.
- Jak myslisz? Jak to sie skonczy?? Bardzo sie martwie... O Boone'a i Angel.

- dadza sobie rade - powiedziala bezplciowo wpatrujac sie w dal, stapajac ciezko po piasku

Gość

- My tez kochanie - dał buziaka Shannon po czym rozpoczął rozpalać ognisko.

Shannon lekko sie usmiecha i siada na piasku, patrzy sie jak Jack rozpala ognisko. Podziwia go ze w takich sytuacjach potrafi zachowac zimna krew, bo jej juz po dzisiejszych zdazeniach odechcialo sie zyc.

Gość

Jack rozpalił ognisko.
- Shannon, chodź tu blizej... - patrzy na nia ale ona nie reaguje na jego glos - Shan?

Shannon wyrwana z transu myslenia patrzy na Jacka troche nieprzytomnym wzrokiem - hm?? cos sie stalo? - pyta sie nie wiedzac o co chodzi

Gość

Jack postanowił zająć się Shannon.
- Nie nic, chciałem tylko powiedziec ze ognisko jest juz zapalone moglabys sie przyblizyc aby bylo Ci cieplej.

- ah tak - usmiecha sie i przesuwa na piasku do ogniska i ogrzewa sobie rece.

Gość

Jack widzi ze jest bezsilny. Przytula ja i mowi:
- Wszystko bedzie dobrze, musimy najszybciej zapomniec o tym co sie stalo Shannon. Wiem, ze bardzo sie tym przejmujesz, ja tez, ale nie mozemy sie poddawac przez to. Wiedz ze jestem z Toba i Cie kocham.

Shannon wtula sie w Jacka - wiem... - caluje go w szyje - ale chyba za duzo emocji dzis bylo bo teraz czuje ze ich nie mam.. nie wiem co mam o tym myslec... staram sie byc silna... -

Gość

Jack tuli Shannon. Nie wie co ma powiedziec, bo nie wazne co powie, to i tak teraz nie ma znaczenia. On sam czuje sie bezsilny. Siadł tak i patrzył tępym wzrokiem w ognisko.

Shannon widzac ze Jack rowniez sie troche podlamal wtula sie do niego mocniej i daje mu calusa w policzek poczym spoglada mu wesolo w oczy - jestes z Ciebie dumna.. doktorze - Very Happy

Gość

- Pani Shepard, a to z jakiego powodu?

Shannon sie smieje - dobrze wiesz dlaczego - daje mu znowu calusa

Gość

- No powiedz, bo ja juz kochanie nie mysle... - robi smutna minke, proszaca o lizaka Very Happy

Shannon glaszcze Jacka po policzku - za to ze jestes taki dzielny i pomagasz wszystkim -

Gość

- Taki juz jestem. Ty tez jestes wspaniala w takich momentach. Pomagasz mi caly czas, kiedy nie moge czegos zrobić, ty to robisz, gdy jest ze mna gorzej potrafisz mnie naprowadzic na wlasciwy tor, potrafisz wszystko zrozumiec i akceptujesz to ze jestem taki jaki jestem. W dodatku akceptujesz i cieszy Cie to, ze pomagam ludziom... inna na Twoim miejscu mialaby pretensje ze sie nia nie zajmuje, ale nie Ty... i widzisz kto tu jest wyjątkowy i dzielny?? - usmiechnal sie

- ale to tylko dzieki Tobie Jack... dlatego ze mnie doceniasz a nie wciaz krytykujesz.. -

Gość

- Musze Cie zmartwic, bo to w 100% Twoja zasluga. Ja tylko pozwalam Tobie to pokazać. Zawsze bylas wspaniala, nikt jednak nie chcial tego dostrzec.