Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

-Taa, akurat. -mruknęła pod nosem. -Za bardzo się go boi.

Gość

Jack i Shannon na swych twarzach nagle poczuli krople deszczu.
- Zdaje sie ze za chwile zacznie lac, pomoz mi szybko zrobic namiot - wzial jakas plachte, pare kijkow i zaczal mocowac.

Shannon rowniez poczula krople. Zaczela szybko pomagac Jackowi robic namiot ale zanim skonczyli byli juz cali mokrzy.

Gość

Weszli do namiotu cali przemoczeni.
- Dobrze ze mamy ze soba ubrania... mozemy sie przebrac... zdejmuj szybko ubrania - powiedział Jack do Shannon

Shannon szybko sciaga bluzke. Cala sie trzesac czeka az Jack poda jej jakas sucha.

Gość

Jack chwile patrzy sie na polnaga Shannon, ale szybko podaje jej nowa bluzke, po czym sam zdejmuje wszystko co ma na sobie i wklada nowe rzeczy.

Shannon widzac ze Jack patrzy sie na nia, usmiecha sie do siebie. Zaklada bluzke i sciaga spodnie.

Gość

Jack nie mogl sie oprzec od powiedzenia komplementu.
- Zdaje sie ze juz moje zyczenie sie spelnilo Very Happy

zobaczylem anioła Very Happy

Shannon sie zasmiala, zbliza sie do Jacka i caluje go namietnie , poczym patrzy mu w oczy - podaj mi spodnie kochanie - usmiecha sie uroczo

Sawyer podszedł pod Jane i powiedział - znów gadałaś z tą chorą babką...zaczyna mnie denerwować...chodźmy szybko do namiotu, bo zaczeło padać, jutro pojdziemy poszukać .. tego czegoś -powiedzial po czym pobiegli do namiotu Sawyera

Paul wszedł na plaże cały przemoczony i szybko pobiegł do namiotu...wpadł niechcący do namiotu Shannon i Jack-a - o sorki....-po chwili wyszedł i zaczął szukać Libby

Gość

Jack odwzajemnia pocałunek po czym daje spodnie Shannon.
- Te beda pasowac idealnie do Twojej figury... jak kazde Very Happy

Shannon bierze od Jacka spodnie, nagle slyszy glos. Podnosi glowe i widzi lekko zawstydzonego Paula, ktory przeprasza i wychodzi. Patrzy na Jacka i wybucha smiechem.

Paul zauważył Libby która siedziała na piasku...była cała przemoczona...podszedł pod nią i powiedział - chodź do namiotu bo całkiem przemokniesz....

Gość

- Mam nadzieje ze Paul nie zakocha się w moich posladkach... myslisz ze on jest... ze on prowadzi podwojne zycie?? - zazartowal z Paula

Shannon sie rozesmiala - nawet gdyby to mu Ciebie za nic nie oddam!!! - tuli sie do Jacka

Gość

- Wiem wiem... swoja droga to niezly zboczuch... wchodzic tak do czyichs namiotow... podam go do sadu Very Happy

za naruszenie cudzego mienia - zartowal dalej

Shannon wciaga na siebie spodnie i sie smieje - taaa do sadu, moze tam u innych jest jakis sad.. jak narazie to nie potrafimy sie tutaj totalnie zorganizowac. Brr zimno - Shannon wychyla glowe z namiotu - uuu ciagle pada -

Gość

- Mozemy się ogrzać w bardzo prosty sposob - powiedział Jack do Shannon po cyzm mocno ja przytulil

Shannon wtula sie w Jacka i usmiecha sie zalotnie, ale po chwili znowu zaczyna sie smiac - przepraszam.. nie moge z tej sytuacji.. bys widzial jego mine - Very Happy

Gość

Jack zasmial sie.
- Szkoda, ze nie moglem tego zobaczyc... cholera, gdybym mial oczy tam gdzie on sie patrzyl...

- dobrze ze mnie zakryles.... - Shannon robi przerazona mine -

Gość

- Ale za jaka cene... - doktor zrobil smieszna mine meczennika

Shannon sie smieje i caluje Jacka - oh Ty moj bohaterze, Twoje poswiecenie nie zna granic - smieje sie i wyglada z namiotu - o Paul znalazl swoja Libby - usmiecha sie - wiesz jak Ciebie nie bylo to bardzo sie z nia zaprzyjaznilam, ciesze sie ze jest z Paulem -

Angel obudzila sie, znowu miala koszmar, a dokladniej pewne wydarzenia z jej zycia, znowu zaczela plakac.