Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

Gość

- O niczym i o wszystkim kochanie... - wzdycha

Shannon marszczy brwi - to znaczy? -

Gość

- Generalnie mysle o rzeczach kompletnie niewaznych, o marzeniach, o przyszlosci... wiesz o co mi chodzi...

- czy marzenia i przyszlosc sa niewazne? - zapytala i jeszcze bardziej zmarszczyla brwi

Gość

- No ale nie myślałem teraz o poważnych planach, tylko o jakichś mało ważnych detalach... jestem szczesliwy po prostu przy Tobie - patrzy Shannon w oczy

- to nie wiem dlaczego czuje ze cos jest nie tak - rowniez patrzy mu sie w oczy

Gość

- Jest wrecz przeciwnie - usmiecha sie - moge Cie zapewnic ze wszystko jest w porzadku i jestem bardzo szczesliwy przy Tobie - usmiecha sie jeszcze bardziej

- to dlaczego wydajesz sie taki smutny... no moze nie smutny ale strasznie powazny.. tak jakby cos ciagle nie dawalo Tobie spokoju -

Gość

- Ej! Ja mam taki wyraz twarzy jak mysle!! - zażartował

Shannon sie rozesmiala - oook to juz sie nie czepiam, wole nie wiedziec jak ja mam mine jak mysle -

Gość

Jack sie rozesmial - bardzo słodką - odparł szybko

Shannon daje Jackowi buziaka i sie w niego wtula - chwile poleze i pojde zobaczyc co tam u Boone'a i Angel -

Gość

- Moge pojsc potem z Toba?? - zapytał bo chciał z nia byc caly czas ale zrozumial ze nie moze z nia przebywac caly czas, ona tez ma swoje zycie - jesli oczywiscie nie bedziesz miala nic przeciwko - dodał

- dlaczego sie pytasz? przeciez wiesz ze chcialabym miec Ciebie zawsze przy sobie - usmiecha sie do niego slodziutko

Gość

- Pytałem z ciekawosci Very Happy

nie chciałem przeszkadzać Tobie i Boone'owi, w koncu jestescie rodzenstwem... ale teraz, gdy mam Twoje pozwolenie chetnie wam poprzeszkadzam

Shannon sie rozesmiala i znow daje buziaka Jackowi - jestes pierwszym moim facetem, ktorego Boone polubil, to naprawde szokujace Very Happy

a tak w ogole to musisz jeszcze zobaczyc jak tam Angel.. czy goja sie jej te rany.. - dodala juz powazniej

Gość

- Jasne zrobie to... wpadniemy do Boone'a i Angel, zbadam całe to towarzystwo i pojdziemy do Jane... zrobić to co nieuniknione - powiedział po czym urzadzili sobie maly odpoczynek.

Shannon wzdycha glosno i mowi - chyba faktycznie bym sie nadawala na sekretarke - poczym zaczyna sie smiac

Gość

- Od dzisiaj możesz zostać moją najukochańszą sekretarka - Jack całuje Shannon - ale bedziesz musiała sie starać, żeby mnie w pełni zadowolić -

Shannon wybucha smiechem - jasne, bede zapisywala wszystko w grafiku, bede robila Ci kawe, bede przekierowywala rozmowy do Twojego gabinetu - zaczela wyliczac pokazuja wszystko na palcach

Gość

Jack przykłada palec do ust Shannon - Ty miałabyś inne obowiązki - odkłada palec a w jego miejsce pojawiają sie jego usta - właśnie takie obowiązki

Shannon jest zachwycona, usmiecha sie szeroko i patrzy w oczy Jacka - ahhh takie obowiazki.. to mi sie zaczyna podobac.. a jakie jeszcze? - mruga slodko oczami

Gość

- Zademontruje Ci w nocy, a tymczasem skup sie na tym pierwszym obowiązku - Jack całuje namiętnie Shannon. Przewracaja sie w parterze aż nagle natrafiają na drewniany strop swojego namiotu. Przykrycie namiotu spada na nich. Jack się śmieje w niebogłosy.

Shannon rowniez wybucha smiechem gdy orientuje sie co sie stalo. Proboje sie wydostac z pod przykrycia.

Gość

Jack wydostaje się i pomaga Shannon. Gdy ją wyciąga przyciąga ją do siebie i uśmiecha się od ucha do ucha. Nie może powstrzymać się od śmiechu.