Okolice bunkra

Wysłany: Nie 14:47, 18 Mar 2007

Shannon sie zawstydzila, szybko proboje zagadac - moze postrzelam do butelek czy do czegos.. chciala bym sie nauczyc celnie strzelac - przy tym slowie pojawiaja sie jej plomienie w oczach. Celuje do jakiego drzewa - dobrze trzymam rece? - zapytala

Wysłany: Nie 14:52, 18 Mar 2007

znakomicie
mowi sayid usmiechajac sie do shannon

Wysłany: Nie 14:55, 18 Mar 2007

- hehe, dzieki - usmiecha sie do Sayida - ok wiec gdzie mam probowac strzelic? - spowazniala

Wysłany: Nie 14:57, 18 Mar 2007

- strzel do tamtego drzewa widzisz ??

Wysłany: Nie 15:08, 18 Mar 2007

- troche daleko ale ok.. - Shannon ustawia rece, wyobraza sobie kogos z innych... czuje jak wscieklosc wypelnia jej cialo i strzela. Trafila i jest zadowolona - yeah! - krzyknela - jeszcze troche i bede mistrzem

Wysłany: Nie 15:17, 18 Mar 2007

- to narazie jest pistolet typu colt zobacz teraz ak47

Wysłany: Nie 15:20, 18 Mar 2007

- ok - Shannon oglada colta i porownuje go z ak47. Oddaje colta Sayidowi i wymierza w drzewo ak47

Wysłany: Nie 15:23, 18 Mar 2007

- poczekaj to jest taki karabin nacisniesz raz wystrzeli 2 razy Very Happy

Wysłany: Nie 15:46, 18 Mar 2007

- wow po.. to chyba nie dla mnie w takim razie, nie wiem czy bede miala sile wytrzymac odrzut - podaje go Sayidowi - nigdy nie pomyslalam ze bede sie uczyc strzlac z pistoletu... - zasmucila sie Shannon

Wysłany: Nie 16:16, 18 Mar 2007

-strzelaj bede cie mocno trzymac

Wysłany: Nie 16:27, 18 Mar 2007

- wolala bym tym nie strzelac.. nie chce miec wylamanych rak z barku, bo chciala bym kiedys jak nas uwolnia wrocic do swojego zawodu - powiedziala - chyba juz wiem niej wiecej o co chodzi w strzelaniu, moge sobie zatrzymac tego colta? - zapytala Sayida

Wysłany: Nie 16:32, 18 Mar 2007

- Prosze bardzo wracamy na plaze ??

Wysłany: Nie 16:38, 18 Mar 2007

- tak - Shannon powiedziala i wlozyla sobie pistolet z tylu za pasek - idziem -

//piszemy w temacie plaza//

Wysłany: Pon 17:52, 19 Mar 2007

Shannon biegnie do bunkra.

//bunkier:P//

Wysłany: Pon 20:01, 19 Mar 2007

Jane przeglądała kolorowo zadrukowane kartki.

Wysłany: Wto 20:05, 20 Mar 2007

-Jane co to jest? Dobrze się czujesz? -Sawyer był zaniepokojony

Wysłany: Wto 20:21, 20 Mar 2007

-To są wyniki badań DNA. Siedem wspólnych... -Jane urwała i chwyciła za kartkę z listem i zaczęła czytać na głos:

Cytat:

Na pewno już się domyślasz co chciałem ci podarować na urodziny: twoją rodzinę. Czekałaś na ten moment 25 lat. Żebyś wszystko zrozumiała musisz napierw poznać początek tej dziwnej historii. Kiedy miałem 2 lata mój biologiczny ojciec zginął na budowie. Pamiętam go jedynie z fotografii i filmów nakręconych przez mamę. Kiedy skończyłem 16 lat mama uznała, że jestem wystarczająco dorosły by poznać pewną historię z przeszłości. Dwa lata po śmierci mojego ojca pewien bogaty człowiek uwiódł , nie można tego teraz inaczej określić, moją matkę, a potem ją przucił gdy się nią już znudził. Kilka tygodni po rozstaniu mama zorientowała się, że jest w ciąży. Nie powiedziała temu draniowi o dziecku, ale on i tak się o tym jakoś dowiedział. Nalegał by usunęła ciążę, a gdy odmówiła namawiał ją do oddania dziecka do adopcji. Mama ponownie odmówiła. Miałem pięć lat kiedy się urodziłaś. Nie pamiętam niczego z tamtego okresu, jak każdy. W dniu, w którym miano was wypisać ze szpitala. powiadomiono mamę, że zniknęłaś z oddziału. Przez kilka miesięcy wszycy cię szukali: nasi przyjaciele, policja, nawet FBI. Przepadłaś jak kamień w wodę. Gdy mama mi opowiedziała tę historię poprzysiągłem sobie, że odnajdę moją małą siostrzyczkę. W moje 20 urodziny w końcu moje śledztwo dało jakieś wyniki. To głównie zasługa ludzi z ISA. To właśnie z Twojego powodu podjąłem tam pracę. Oni mieli środki, które były mi potrzebne od odnalezienia Ciebie, siostrzyczko. Tamtego dnia znalazłem kobietę, która porwała Cię ze szpitala, a właściwie to ona odnalazła mnie. Umierała na białaczkę i jej dni były już policzone. Nie chciała zabierać tej straszliwej tajemnicy do grobu. Wcześniej nie mogła tego zrobić, bo grożono jej śmiercią. To twój biologiczny ojciec zlecił Twoje porwanie. Ta biedna kobieta była zdesperowana. Straciła środki do życia. Bała się, że odbiorą jej dzieci. Jego pieniądze uratowały jej rodzinę. Opiekowała się Tobą przez cały pierwszy tydzień. Gdy w poniedziałek po wolnej niedzieli przyszła do jego posiadłości, Twój ojciec powiedział jej, że zmarłaś na syndrom nagłej śmierci łóżeczkowej i dodatkowo zapłacił jej za milczenie. Uwierzyła w jego kłamstwa. Tuż przed śmiercią dostała list od jednej z pokojówek tego człowieka, która przyznała na piśmie, że wcale nie umarłaś tylko zostałaś podrzucona do jakiegoś sierocińca. Twojej babce nie spodobał się kolor twoich włosów i skóry, które po tygodniu ujawniły Twoje indiańskie korzenie. I tu się historia urywa. Celowo nie napisałem kim jest Twój biologiczny ojciec. Gdy będziesz gotowa dowiesz się tego od naszej matki. Mam nadzieję, że po powrocie do Los Angeles staniemy się rodziną. Rodzice jeszcze o tym nie wiedzą. Masz szansę zrobić im wielką niespodziankę.
Kocham Cię, Siostrzyczko
Logan

Wysłany: Wto 20:23, 20 Mar 2007

-Więc Logan to twój brat? -zapytał zaskoczony Sawyer

Wysłany: Wto 20:26, 20 Mar 2007

-Na to wygląda. Powinien mi o tym powiedzieć wcześniej! -krzyknęła

Wysłany: Wto 20:32, 20 Mar 2007

-Krzyki na nic się tu nie zdadzą, Jane. -Sawyer próbował ją uspokoić. -Nie zmienisz tego co się stało. -dodał ciszej.

Wysłany: Wto 20:35, 20 Mar 2007

-Wiem i to mnie dobija. Pogadajmy o czymś innym. -Jane schowała papiery.

Przegadali razem kilka godzin, potem wybrali się po owoce i w końcu na noc wrócili do bunkra.

Wysłany: Śro 19:44, 21 Mar 2007

Shannon idzie przez dzungle.Stara sie nie myslec o zdarzeniach dnia wczorajszego.

Wysłany: Śro 22:29, 21 Mar 2007

Eko domyślał się w którą stronę iść żeby dojśc do plaży. Wziął swoje zawiniątko, kij i poszedł wlekko wydeptaną ścieżką.

Wysłany: Sob 11:30, 24 Mar 2007

Jane ruszyła przed siebie w jednej ręce ściskając bambusowy kij, a w drugiej latarkę. Słyszała coś o znalezionym kokpicie samolotu i postanowiła się tam udać.

Wysłany: Sob 11:41, 24 Mar 2007

Po godzinie poszukiwań dotarła do wraku kokpitu. Ostrożnie weszła do środka i przytrzymując się fotelu dotarła do kabiny pilotów. Odpoczęła chwilę po czym otwarła właz w podłodze i zsunęla się do niego.