Okolice bunkra [od 9 dnia]

Jane łapie się pnia młodego drzewka i wyrywa z rąk tego czegoś po czym biegnie na plażę ile sił w nogach.

Plaża

Cerber nie przestaje leciec. Znika posrod drzew.

Angel weszla do dzungli, pospiesznym krokiem kierowala sie do bunkra.

Po chwili wyczuwa nową 'ofiarę' i szybko przemykając między drzewami wydając przy tym mroczne dźwięki i produkując wiatr, pojawia się przy kobiecie. Huśtając się, unasząc i opadając 'przygląda się' oczom kobiety.

Angel zobaczyla przed soba cos dziwnego, na podobienstwo chmury, przerazona patrzyla w nia po czym powoli zaczela odsuwac sie.

Cerber zbliżał się coraz bliżej, wydając przy tym przeraźliwe dźwięki. Na każdy krok wstecz kobiety, Cerber przyspieszał. W pewnym momencie otoczył całkowicie kobietę, która nie miała możliwości ucieczki...

Przestraszona Angel nie wiedziala co robic, chmura ja otoczyla, zaczela krzyczec .

Libby biegła ,usłyszała krzyki.I zobaczyła czarna chmure.

Cerber otoczył też drugą kobietę, która nagle wbiegła i znalazła się w pobliżu. Sylwetka pierwszej kobiety zniknęła w objęciach chmury. Słychać było tylko krzyki i piski, i tryskającą krew z ran, które zadawał Cerber. Niczym bicz na plecach Jezusa, tak odłamki kamyków, raniły ciało kobiety. Chmura przyjęła postać tornada. Cerber postanowił porzucić drugą kobietę... zajął się torturami pierwszej...

-Zostaw ja ! Wez mnie - krzykneła

Oczy Angel stracily blask, staly sie wyblakle, nie miala sil byla wyczerpana, jej krzyki ustaly, a sama ona zaczela tracic kontakt z otoczeniem.

-Angel! -krzykneła przerazona Libby

Boone z dużą prędkością wpadł do dżungli. Zauważył Libby, i ogromną czarną chmurę, z której wydobywały się znajome dźwięki. Był to głos Angel. Źrenice Boone'a rozszerzyły się do maximum, poziom adrenaliny wzrósł niemiłosiernie, a jego ciało naprężyło się do granic możliwości. Jego umysł myślał tylko o jednym: Ta chmura ma Angel... nie pozwolę, żeby stała się Jej krzywda!!!!. Po chwili ruszył na chmurę, nie zauważając Libby, której chmura nie zauważała, jakby nie chciała zauważyć....
- Zostaw Ją !!!!!!!!!!!!! - krzyknął Boone, - Czym Ty jesteś???? Czego żądasz !!!!!!

Libby zapłakana pobiegła na plaze.

Cerber... upuszczając ciało kobiety, które bezwładnie upadło..
//nieprzytomna od ran
... skierował się w stronę mężczyzny, który wykrzykiwał w Jego stronę. Słychać było tylko świst przecinanego powietrza... Po chwili był już przy mężczyźnie 'spoglądając' głęboko w Jego oczy, w których nie było strachu...

Cialo Angel opadlo bezwladnie na ziemie.

Boone patrzył wciąż nie odwracając wzroku na chmurę, która miałą ochotę Go 'połknąć w całości'. Po chwili powtórzył pytanie:
- Czym Ty jesteś ??? Zostaw NAS!!!!! Zostaw Angel!!!! ... - Nagle chmura zaczęła się oddalać i znikać w kierunku drzew wydając przy tym przeraźliwy dźwięk..

Cerber 'spojrzawszy' głębiej w oczy Boone'a, zaczął się cofać. Nie wiedząc dlaczego, sam czuł jakieś przerażenie.. Po chwili słychać było tylko świst... Cerber zniknął wśród drzew...

Do Boone'a powoli docierało to co się wydarzyło, szybko spojrzał za uciekającą chmurą i po chwili rzucił się w kierunku Angel, która bezwładnie leżała, cała pokrwawiona od ran, majacząca jakieś słowa.
- Kochanie ??? Już idziemy do Jack'a. On Ci pomoże.
Boone wziął na ćwierć przytomną Angel na ręce, po czym jak najszybciej ruszył w kierunku obozowiska, gdzie mógł spotkać Jack'a

//dalej akcja w obozowisku

Paul po krwi dotarł w to miejsce i zaczął się rozglądać...zaczął szukać czegokolwiek. Szukał bardzo długo...był bardzo zdenerwowany...wreszcie z braku sił usiadł pod drzewem...zaczęło mu się trochę kręcić w głowie...

Paul lekko zakręcony postanowił wrócić na plażę do Libby i do całej reszty....

//plaża

No...kurcze nigdzie nie widzę jedzenia...musimy bardziej poszukać....może coś się znajdzie

-Na pewno. -Jane rozgląda się uważnie dookoła. -To chyba jest droga do tych drzew owocowych. -wskazała wąską ścieżkę.

No dobra chodźmy poszukać tam...może się coś znajdzie...-powiedział trochę śmiesznie Sawyer

Jane ruszyła energicznie przodem w stronę...

Drzewek owocowych