Plaża z dala od obozowiska

Charlie zrobił trochę dziwaczną minę.
-No dobra to jakoś damy rade - powiedział trochę poddenerwowany

- dobra skrecmy do dzungli

Charlie nagle skręcił do dżungli.

ciemne terytorium

Sawyer wraz z Hugo wyszli z obozowiska. Usiedli pod jakimś drzewem. - dobra powiedz mi na spokojnie co się dzieje i gdzie chcesz iść? - spytał się patrząc na niego

- Ostatnio zastanawialem sie duzo nad tym co moze kryc sie na drugim koncu wyspy... Chcialbym sie tam przejsc. Poszedlbys ze mna? Samemu troche sie boje. - powiedzial.
- A z Ciebie twardziel to nas obronisz jakby cos wyskoczylo z nienacka - dodal radosniejszym glosem z usmiechem na twarzy.
- To jak? - spytal ponownie tym razem niepewnym glosem, czekajac na pozytywna odpowiedz.

No wiesz może być ciekawie. Może znajdziemy kogoś do komu będzie można coś zrobić - uśmiechnął się lekko - muszę jakoś odreagować...przez nią jestem jakiś spięty - pomyślał - dobra chodź a nie gadaj... - powiedział i czekał aż Hugo ruszy pierwszy

Claire obudzily promienie slonca. Gdy otworzyla oczy poczula sie dosc dziwnie. Byla glodna i chcialo jej sie pic wiec usiadla i spojrzala na butelke wody. Bierze ja i pije do dna. Uczucie dziwnosci nadal nie minelo. Wyjrzala z namiotu. Niedaleko zobaczyla Jane, ktora nie wygladala na zadowolona.. chyba cos sie stalo.. napewno chce byc sama... nie bede jej przeszkadzala.. - pomyslala i zaczela sie rozgladac po plazy.

Na twarzy Huga pojawil sie usmiech. Wstal szybko i otrzepal sie z piasku.
- A wiec ruszajmy. - Powiedzial i zaczal isc plażą na wschod.
- Ktoredy idziemy? Plaza czy przez dzungle? - Spytal Sawyera.

Dobra chodźmy przez plaże. Tylko wiesz...ja nie wiem za bardzo którędy....jakoś nie pamiętam drogi....prowadź ok? - powiedział - albo nie czekaj wiem...chodź

Angel wyszła z dżungli. Dawno się nie pokazywała na plaży, z nikim się nie znała, nie miała takiej potrzeby. Ludzie może ją znali tylko z widzenia.
Rozebrała się prawie do naga, zostając tylko w samych majtkach. Wbiegła do wody by się schłodzić.

- Spokojna glowa, stary, ze mna sie nie zgubimy. - Powiedzial uradowany Hugo faktem, ze moze prowadzic ekspedycją, ze Sawyer, ktory zawsze chce rządzic innymi, tym razem pozwolil sie poprowadzic.

Powoli zaczeli oddalac sie od Obozowiska, az wkoncu zniknelo ono im z oczu. Szli przez dluzszy czas w milczeniu. W koncu Hugo zaczal rozmowe.
- Jak myslisz? Znajdziemy kogos? - Zapytal Sawyera.

Mam taką nadzieję...zresztą jeśli nie to będę szukał aż znajdę - powiedział spokojnie i nagle zauważył jakąś dziewczynę która się kąpała. Stanął jak wryty i zaczął się na nią wgapiać.

Hugo rowniez ja zauwazyl. Szedl wpatrujac sie w nia az wkoncu podknal sie o kamien przewracajac sie. Podniosl glowe.
- Widzisz, ze ma zawsze cos ciekawego znajdziesz, stary. Niezla laska. - Powiedzial z usmiechem na twarzy.

Gdy Angel skonczyła, wyszła z wody. Zimna woda dobrze jej zrobiła. Kątem oka zobaczyła ze jakiś męzczyzna się na nią patrzy. Nie zakładając koszulki polozyła się na kocu.

Sawyer otrząsnął głową i poszedł dalej - wiem Hugo wiem....ale ja nie przyszedłem tutaj po nią tylko po to by kogoś znaleźć... - powiedział

Hugo podniosl sie powoli z ziemi i otrzepal sie z piasku.
- No coz, szkoda, to chodzmy dalej. - Powiedzial i ruszyl dalej za Sawyerem wyprzedzajac go, bo w koncu to on mial prowadzic. Przeszli niedaleko kobiety lezacej na kocu.
- Dzien dobry! - krzyknal Hugo do nieznajomej, usmiechnal sie i pomachal. Chcial chwile tu postac i popatrzec na nia, jednak Sawyer pociagnal go za rekaw, wiec ruszyl niechetnie dalej.

Ej Hugo jest fajna nie? - powiedział uśmiechając się lekko - nie martw sie za niedługo wrócimy to z nią pogadasz - uśmiechnął się szerzej - uff to już chyba nie daleko - powiedział

- witam - odpowiedziala Angel, nie otwierając oczu.

- Niezla, ale watpie aby zainteresowala sie moja osoba, napewno wolalaby kogos takiego jak Ty.. - Powiedzial spuszczajac glowę. W koncu byl grubasem, a tacy powodzenia u kobiet raczej duzego nie maja.

Szli dalej plaza w milczeniu. Po pewnym czasie Hugo wyciagnal paczke orzeszkow w czekoladzie, ktora zabral z Obozu, otworzyl ja po czym wyciagnal reke z nia w kierunku Sawyera.
- Chcesz jednego? - spytal.

Heh Hugo skoro mówisz że one takich nie chcą jak Ty to wypiernicz te orzeszki w pieron i powiedz sobie że potrafisz bez nich żyć - spojrzał na niego - czasem niektóre nie patrzą na wygląd ale na charakter - powiedział i nagle dopadła go myśl - Jane taka właśnie jest - potrząsnął głową i szedł dalej

- Nie potrafie bez nich, w takich chwilach jak ta uspakajaja mnie, moge zapomniec o zmartwieniach. Poza tym co ja mam jesc, to jest bardzo smaczne. - Powiedzial wzruszajac ramionami.
- No dobra, postaram sie umiarkowac jedzenie slodyczy, sprobuje. - Dodal, poczym wrzucil jeszcze kilka orzeszkow do buzi, a reszte paczki wsadzil do kieszeni.
- Mam nadzieje, ze niedlugo cos znajdziemy. Juz jestem troche zmeczony..

Spokojna głowa Hugo na pewno coś znajdziemy - powiedział - pewnie za tym zakrętem coś będzie - dodał i ruszyli trochę szybciej

//plaża północnych rozbitków ..., czy jakoś tak mniej więcej północna plaża Razz

Angel ubrała koszulke. Zwineła swój koc po czym poszla przejsc sie brzegiem plazy.

Sayid podchodzi do dziewczyny

- hej

- cześć - odpowiedziała dla mężczyzny. Spojrzała na niego, zrobiła dziwną minę, po czym zaczeła iść znowu dalej wolnym krokiem