Stacja 'Laska'

Wysłany: Nie 21:18, 04 Mar 2007

Ben spojżał na nią z zaciekawieniem - A kiedy masz zamiar zacząc być miła ? - uśmiechnął się

Wysłany: Pon 9:00, 05 Mar 2007

-Hmm.. raczej nie bywam miła. Chyba, że ktoś zasłuży.

Wysłany: Pon 9:13, 05 Mar 2007

- A co powinienem zrobić, żeby zasłuzyć?? - powiedzial z niewinnym uśmieszkiem

Wysłany: Pon 9:20, 05 Mar 2007

Zaczęła się krztusić ze śmiechu.
-Och, jeszcze nikomu się to nie zdarzyło..no może Alex.

Wysłany: Pon 9:27, 05 Mar 2007

- Lubie być w czymś pierwszy - powiedział 'niewinnie', patrząc jej w oczy

Wysłany: Pon 9:29, 05 Mar 2007

-Och, a wiesz co ty robisz w tym momencie?

Wysłany: Pon 9:30, 05 Mar 2007

- Jak jestem przy tobie to już o wszystkim zapominam - powiedział 'niewinnie'

Wysłany: Pon 15:39, 05 Mar 2007

Alex wyprostowała się usłyszawszy oględne odpowiedzi, że wykonują tylko rozkazy Bena. -To jak by Bena nie było to nic byście nie zrobili? Znowu nie róbcie z niego takiego potwora!-warknęła i usiadła blisko drzwi patrząc przez szarkę na Bena i Cole, nie słyszała ich, ale widziała że coś mówią.

Wysłany: Pon 16:01, 05 Mar 2007

Juliet weszła do stacji
-Ben, sama sobie nie poradze potrzebuje pomocy. W bunkrze jest Boone z siostra, to dobry moment poniewaz on jest słaby a jego siostra to dla nas nic... Tylko sama nie dam rady potrzebuje kogos kto zajmie sie tym żeby Shannon nic nie widziała. Musisz przydzielić mi kogos do pomocy!!

Wysłany: Pon 16:03, 05 Mar 2007

Claire przysłuchiwała się rozmowom przez zamknięte drzwi. Była nie na żarty przestraszona.

Wysłany: Pon 16:07, 05 Mar 2007

- Zabierz Goodwina i Ivana - powiedział zdenerwowany obecnością Juliet - pospieszcie się - powiedział chłodno i znowu popatrzył na Cole. Od razu się uśmiechnął - To co mam zrobić, byś była miła? Naprawdę na dużo mnie stać...

Wysłany: Pon 16:09, 05 Mar 2007

Ale oni zapadli sie pod ziemie...
-Jeśli jesteś SZEFEM to zajmij sie czymś innym niż obściskiwanie Collen... i z tego co pamiętam to ja zajmuje sie Clarie wiec nie wiem co WY tu robicie... - powiedziala dosc spokojnie...
-A kiedys można by było pomyśleć nad zmianą szefa... Goodwin byłby chętny-dodała i wyszała

Wysłany: Pon 16:13, 05 Mar 2007

- Chyba ją odeśle. Już tu z nią nie wytrzymuje... Nie można porozmawiać, nie można nigdzie iść. Robi się dokuczliwa jak osa... - powiedział poddenerwowany - zaczekaj, chyba ta dziewczyna się obudziła... - powiedział idąc do Clarie - Dzieńdobry. Ja jestem Ben, a Ty jak masz na imie? - powiedział najmilej i najsłodziej jak potrafił. W końcu musi ją jakoś uspokoić

Wysłany: Pon 16:15, 05 Mar 2007

Juliet wróciła.
-Ben, moze Coll pójdzie ze mną? Nie dam rady sama sie uporać z "problemem" Prosze...
-Czy ktos podal juz leki Clarie?

Wysłany: Pon 16:15, 05 Mar 2007

Claire cofnęła się o krok. Przenosiła wzrok z mężczyzny na kobietę.
-Kim wy jesteście? -zapytała drżącym głosem.

Wysłany: Pon 16:18, 05 Mar 2007

- Spokojnie, usiądź - powiedział i podszedł do Juliet - Idź z Goodwinem, a ja zajmę się nią... nie przeszkadzaj - powiedział cicho, by Clarie nie słyszała. Potem podszedł do ciężarnej - Chcemy pomóc twojemu dziecku i tobie

Wysłany: Pon 16:18, 05 Mar 2007

-Ludźmi kochanie, odpocznij- powiedziała i wyciągnęła Bena z pokoju

Wysłany: Pon 16:20, 05 Mar 2007

Ben przydzieliłeś mi opiekę nad tą dziewczyną, a teraz kierując się prywatą zabierasz mi prace... W końcu to ja jetem jedynymn ginekologiem na tej wyspie. A Goodwina nie ma więc go nie wyczaruje

Wysłany: Pon 16:25, 05 Mar 2007

-Może ja się przydam?-wtrąciła się Alex.

Wysłany: Pon 16:25, 05 Mar 2007

- Juliet, uspokój się i nie rób scen. Jak nie ma goodwina to idź z Alex - powiedział lekko podirytowany - Cole nie bierz, bo jest ranna i musi odpocząć. Napadła nas ta wariatka. Widziała Alex... Mam wiele większe problemy niż twoje fochy - powiedział - A z Clarie chce tylko pogadać, wypytać ją... - i wrócił do pokoju Clarie. Na jego twarzy znów zawitał uśmiech - Przepraszam, miałem ważną sprawę. mogę wiedzieć, który to miesiąc? - zapytał, podchodząc do dziewczyny

Wysłany: Pon 16:27, 05 Mar 2007

-Ósmy- odparła niepewnie cofając się jeszcze o krok.

Wysłany: Pon 16:27, 05 Mar 2007

-W takim razie chodź Alex. Idziemy do bunkra

Wysłany: Pon 16:28, 05 Mar 2007

- Spokojnie. Musisz odpocząć, odzyskać siły - mówił troskliwie - Nie możesz się przemęczać... Gdzie lecieliście??

Wysłany: Pon 16:31, 05 Mar 2007

Spojrzała na niego zdumiona.
-Kim ty jesteś? Skąd się tu wzięliście? I co ja tu robię?

Wysłany: Pon 16:33, 05 Mar 2007

- Jesteśmy tu po to, by chronić twoje dziecko. Tu jest niebezpiecznie... Nic nie może mu się przecież stać. Znaleźliśmy cię z dżungli. Musisz odpocząć - powiedział, gładząc ją po ramieniu - Tu będziesz bezpieczna. Zajmiemy się tobą i twoim dzieckiem... - powiedział z uśmiechem