Stacja 'Perła' [od 9 dnia]

Shannon starala sie usmiechnac, poczula dlon Matta i spojrzala w dol - caly ten czas od katastrofy? - spojrzala na niego z zaciekawieniem, ale troche bala sie odpowiedzi..

Kat podeszla do stacji xD
- Po co sie tak wydzierasz...? - spytala wczorajszego rozmowce ktory sie nie przedstawil XD

- Co ty tu robisz?- zapytał wściekle.- Oszołomiona Shannon właśnie weszła tam z jakimś facetem. Znacie to miejsce?

- Ja se spaceruje, a co nie wolno mi? - powiedziala lekko rozbawiona - Nie znam. Spaceruje przewaznie po innej czesci dzungli. - powiedziala i wyjela zza paska bron - W sensie robimy napad?

- No prawie. Kilka dni mieszkałem z ogonowcami. Ale kiedy nasze grupy połączyły się, zamieszkałem tu - lekko się uśmiechnął - znalazłem bunkier i nie narzekam - głaskał jej dłoń - Ten facet pewnie nie zejdzie stąd kilka dni, ale mam cały plecak owoców więc chyba damy radę

- Jeżeli powiesz mi jak się tam dostać to chętnie wkroczę do akcji... Nie szukaj nawet drugiego wejścia bo takiego po prostu nie ma... Obszedłem cały ten bunkier dookoła.

- Ja nie mam pomyslu! Wymysl cos!!!! - powiedziala

- yhhh Jack sie pewnie o mnie martwi.. ale.. - spojrzala troche smutno, ale ufnie, bo uwierzyla mu w jego opowiesc - ma dosc sporo pracy, wiesz on jest lekarzem.. ciesze sie z tego ale czasami mamy malo czasu dla siebie.. - starala sie usmiechnac -

- Bronią tego nie załatwimy. Macie gdzieś tu dynamit może?

- Wiesz, ze ja też jestem lekarzem? To znaczy studiowałem medycynę i ten samolot miał mnie dowieźć do LA, gdzie miałem być na stypendium - Uśmiechnął się i usiadł obok niej - niestety... chyba pozostanę już wiecznym studentem...

Shannon sie rozesmiala - skad ja to znam, pewnie mnie juz wywalili z pracy i ze szkoly.. ale kto wie moze nas po nas jeszcze ktos przyleci.. - usmiecha sie - musimy miec nadzieje - powiedziala to tak jakby sama chciala siebie przekonac

- Masz rację - uśmiechnął się do niej
Jednak Ben to farciarz. Alex fajna, Shannon tez... A to małe to zobaczymy
- Jesteś głodna? Mam mango, papaje, granaty, banany i kilka kokosów... Może to nie jakieś super zaopatrzenie, ale chyba wyżyjemy, nim ten koleś sobie pójdzie - Otworzył plecak i zaczął wyjmować owoce na jakiś stolik

- mmmm super, uwielbiam owoce - powiedziala patrzac co Matt wyciaga z plecaka - kiedys bylam na takiej specjalnej diecie owocowej.. - zamyslila sie przez chwile - nawet niezle mi szlo z ta dieta.. -

- Czy ja wygladam jak Miss Dynamit? - spytala

- Tobie? Dieta? - Popatrzył na nią z niedowierzaniem - Tobie na prawdę nic nie potrzeba - przybliżył się do niej - Jesteś przepiękna, wiesz? - dodał nieśmiało

- Zadałem ci pytanie, więc nie zbywaj mnie ironicznym komentarzem- powiedział ze złością

- Nie mam! - powiedziala rozbawiona - Przesadzasz troche. Pewnie ten ktos chcial jej pomoc...

- Gdyby ten ktoś chciał jej pomóc zaprowadziłby ją na plażę do lekarza bo to nie wyglądało za pięknie. Poza tym ten ktoś nie zamykałby mi drzwi przed nosem gdyby chciał jej pomóc! Naprawdę nic nie macie?

- Nie jestem za bardzo zgrana z reszta rozbitkow - powiedziala

Na twarzy Shannon pojawily sie lekkie rumience - dziekuje... - powiedziala - ale jezeli ktos chce byc tancerka.. i to baletowa, to trzeba miec lekka niedowage jednak, oczywiscie plus cwiczenia - zaczela opowiadac z pasja

- Po prostu... odpowiedz na pytanie. Macie coś?- zapytał chłodno.

- Nie wiem... - powiedziala - Nie wiem co maja. Ja mam pistolet i scyzoryk...

- To nam się na nic nie przyda...- pozwiedzał zrezygnowany...

- No przperaszam! - powiedziala z pretensja w glosie - nie naleze do osob towarzyskich...

- Nie przepraszaj, tak czy siak musimy ją stąd jakoś wyciągnąć.