Lotnisko-Hala Odlotów (WSZYSCY)

Gość

- Jasne Boone, ale tylko jedno male piwo - powiedział Jack.

Boone odrzekl: - Jasne, nie pije duzo, poza tym nie ma sensu pic wiecej ... niebawem odlot Very Happy

Jeszcze raz przepraszam za swa niezdarnosc. Powiedziawszy to, zamowil 2 male piwa u barmana.

Gość

- Za zdrowie - wzniosl toast Jack.

- Cheers

odpowiedzial Boone... z usmiechem przyblizyl kufelek do ust

- i ja sie dolaczam - powiedziala Shannon i wziela duzego lyka

Claire spojrzała na radosną kompanię siedzącą obok i uśmiechnęła się do nich unosząc lekko swoją szklankę z sokiem.

Lincoln nieco się zmieszał. Jeszcze przed chwilą bili się o tą dziewczynę, a teraz wszyscy razem radośnie piją drinka? Dziwni ci ludzie w Sydney.

Bonne, zwrocil twarz w strone Shannon pytajac: - Co tam siostrzyczko? niebawem lecimy, stresujesz sie ?

Jane przechadzała się po hali lotniska kilkanaście minut by się trochę rozruszać. Wracała do barku by kupić jakiś sok i wodę na czas lotu gdy tuż przed wejściem zaczepił ją dwudziestoparoletni facet i poprosił o autograf w wyglądającym na wielokrotnie czytany egzemplarzu "Drogi przez piekło". Zapytała go o imię, wpisała krótką dedykację i podpisała się. Facet uszczęśliwiony powiedział "Dzięki" i pognał do jednej z bramek. Jane uśmiechając się weszła do barku i zajmując miejsce obok siedzącego samotnie w rogu baru mężczyzny.

-Poproszę butelkę soku pomarańczowego, wodę mineralną i sok z mango i banana. -powiedziała do barmana.

Lincoln pomacał się po nosie upewniając się czy jego okulkary przeciwsłoneczne nadal tam są.

Ana szla powoli rozgladajac sie za automatem telefonicznym. Zauwazyla niebawem, podeszla spiesznie i juz chciala wybrac numer ale zdala sobie sprawe ze pare krokow od niej obok filara stoi mezczyzna. wysoki, dobrze zbudowany, czarny ksiadz. zawachala sie...

- Nie działa. - powiedział Eko do młodej kobiety. - Próbowałem zadzwonić do przełożonych w sprawie odłożenia lotu. Jednak nie jest mi to dane. Najwidoczniej pani też...

Claire odstawiła pustką szklankę na blat i ostrożnie zeszła z barowego stołka.
Podeszła do Boone'a i Shannon.
Moglibyście rzucić okiem na moją walizkę? - zapytała - Nie chcę jej ze sobą ciągnąć do ubikacji

... w tej chwili podszedł do nich Charlie.
- O cześć Shannon - przywitał ją - czy to twój brat? - patrząc na Boona.

- Jasne

bedzie przy nas bezpieczna... z usmiechem odpowiedzial Boone, po czym odwrocil sie w strone nadchodzacego mezczyzny, kurczowo chwytajac walizke Claire jakby w srodku znajdowala sie duza suma pieniedzy.
- O czesc Charlie, siostra zdazyla mi opowiedziec o Tobie pare slow Very Happy

Hmm.. jestem Boone, jesli nie znasz jeszcze mojego imienia, choc mam nadzieje, ze Shannon wspominala cos o mnie Razz

.. rzekl Boone, po chwili dodal: - siadaj, napijesz sie z nami Smile

Jane zerknęła tęsknie na piwo swojego sąsiada. -Jeszcze kropla alkoholu i nie dojdę do samolotu. -mruknęła pod nosem.

Claire uśmiechnęła się przelotnie do Charlie'ego, po czym zwróciła się do Boone'a:
Dzięki, za minutkę wracam
I poszła w stronę łazienki.

- Poczekamy - odpowiedział Charlie, podejżewając, że jej się podoba.

Wyszła z toalety i wróciła do baru. Podeszła do Boone'a i grzecznie mu podziękowała przejmując swoją walizkę.
Ciekawe czy długo jeszcze będziemy czekać - rzuciła w przestrzeń i wgramoliła się z powrotem na stołek barowy.

Boone odrzekl: - Cala przyjemnosc po mojej stronie. Chwile potem spojrzawszy na Claire ujrzal grymas zmeczenia i znudzenia na jej twarzy. - Jeszcze troszke zaczekamy, zapewne .. milym glosem 'pocieszyl' Boone. - Moze szklane soku ?.. zapytanie powedrowalo w kierunku Claire

Claire uśmiechnęła się nieśmiało i skinęła głową.
Chętnie

Boone wykonal gest w kierunku barmana... po chwili jednak zdretwial.. odwrocil twarz w kierunku Claire i zapytal usmiechajac sie: - moze byc jablkowy ?

Jasne - uśmiechnęła się szeroko

-Pij. Najwyżej cię zaniosę- Lincoln usłyszał Jane i odpowiedział podobnym tonem.

Shannon tak sie zamyslila ze nie wie co dookola jej sie dzieje. Pije powoli drinka bladzac myslami po niedalekiej przeszlosci.