Lotnisko-Hala Odlotów (WSZYSCY)

Boone, przeprosil Claire... widzac zamyslona twarz Shannon skierowal twarz w Jej kierunku, szepczac jej do ucha: - O czym myslisz ?

Shannon wyrwana z letargu spojrzala na brata lekko przerazona - sama nie wiem - opowiedziala bezmyslnie - jak sie czujesz Claire?? wiesz juz co bedzie? - opowiedziala pokazujac na brzuszek - chlopiec czy dziewczynka?

Tak kopie, że chyba chłopiec - odparła - Chcesz? -zapytała wskazując na swój brzuszek i kładąc na nim dłoń.

- jasne! - usmiechnela sie i polozyla delikatnie dlon na brzuszek Claire - ojej! jak to chlopiec to napewno bedzie bardzo silny! - powiedziala z radoscia w glosie

Mam nadzieję - dodała Claire i obdarzyła Shannon ciepłym uśmiechem.

Boone spojrzal na dziewczyny, zasmial sie i powiedzal sobie w myslach: - Ach, te kobiety Smile

Shannon puszcza oczko do Claire i odwraca sie do barmana proszac o jeszcze jednego drinka - utknelismy tu chyba na wiecznosc - powiedziala do siebie

Boone obejmuje Shannon i mowi: - Nie za duzo siostrzyczko? Chyba juz starczy tych drinkow.

Shannon patrzy na Boone'a porazajacym wzrokiem - czy Ty mozesz przestac mi mowic co moge a czego nie moge robic?! nie jestes moja nianka ... - oburzyla sie Shannon i wypija do dna drinka na zlosc bratu

Dobrze Shannon... ale to byl ostatni drink !

- Cześć, wam - powiedział Charlie wychdząc ze sklepiku - To co zaraz ruszamy - dodał patrząc to na Shannon to na Claire. Jego zwrok utkwił w Boonie.
- Ty tesz lecisz z nami, Które masz miejsce?

- Boone czy Ty jestes gluchy !? mowilam Ci cos!! - wysyczala Shannon ze wsciekloscia - Boone niestety siedzi kolo mnie moze chcesz sie zamienic biletami ?????? Boone sie zajmie Toba lepiej niz Twoja mama- krzyknela Shannon do Charliego

Jane się uśmiechnęła do sąsiada.

-Trzymam cię za słowo.

-Małe piwo, poproszę. -powiedziała do barmana

-Jestem Jane. -przedstawiła się.

-Miło mi, jestem Lin...Ups! Przcież nie mogę podać prawdziwego imienia, bo się jeszcze kapnie kim jestem. Tom. Jestem Tom. Swoją drogą kogoś mi przypominasz.

Boone odrzekl potwierdzajaco: - Tak, siedze obok Shannon, tej nerwuski (spogladajac wymownie na siostre), a Ty Charlie, ktore masz miejsce ?

Ana usmiechnela sie blado do ksiedza.
-Dziekuje. Wlasciewie moze to i lepiej. Mam pretekst zeby odlozyc tą rozmowe.
Sama nie wiedziala czemu zaczela tlumaczyc sie nieznajomemu czlowiekowi - czy sprawil to autorytet koloratki czy moze jeszcze cos innego...

-Serio? -Jane starała się nieudolnie zachować niewinny wyraz twarzy.

- 27c - odpowiedział Charlie kierując swe słowo do Boona - twpja siostra jest nerwuską, dlaczego. Zawsze się tak kłucicie?

Claire przyglądała się kolejnej sprzeczce rodzeństwa popijając sok. Rozejrzała się po barze i dostrzegła siedzącą w pobliżu kobietę.
--Wygląda jak Angelina Jolie-- pomyślała i uśmiechnęła się do swoich myśli.

- Nieklocilibysmy sie gdyby moj najdrozszy braciszek nie powtarzal mi ciagle co mam robic czego mi dosc a czego nie .. nie jestem mala dziewczynka!!!! - odpowiedziala wkurzona - a Ty masz rodzenstwo Charlie? - zapytala

- Tak, brata. Już długo go nie widziałem - odparł Charlie - no ale cóż, Świat się jeszcze nie zawalił.

- Eh no tak w sumie racja, graliscie przeciez w jednym zespole..jestem juz zmeczona tym czekaniem.. nawet nie kojarze juz faktow... yhh chcialabym sie juz stad wyrwac - powiedziala zniecierpliwionym glosem

- Och.. kiedy ten odlot - mruknął niezadowolony Chris, spoglądając na zegarek.

Lincoln nieco się zdziwił. W końcu trafiła do niego myśl, że Jane może być agentką Secret Service.
-Dobra nieważne. A czym wogóle się zajmujesz?

Sun weszła do hali odlotów lekko podirytowana "Gdzie on jest ! przeciez miał tu juz na mnie czekać, wiedziałam od razu że powinniśmy jechać razem" -pomyślała Sun zmierzając w kierunku kiosku z gazetami.