Lotnisko-Hala Odlotów (WSZYSCY)

-Jestem pisarką. Piszę powieści sensacyjne. A co do tego, że kogoś ci przypominam... Wszyscy biorą mnie za Angelinę Jolie lub jej siostrę bliźniaczkę. Czasami jestem tym zmęczona więc udaję, że nie wiem o co chodzi.

- Ah... siostrzyczko, pozwol ze ja odpowiem Charliemu. Rzucil zdaniem do Shanon, Boone. - My jako kochajace rodzenstwo bardzo rzadko sie klocimy, czasem tylko sa jakies niezrozumienia, ale to naprawde bardzo rzadko, prawda Shannon ? Powiedziawszy to, podniosl kufelek do ust, po czym spojrzal z strone siostry z usmiechem na twarzy.

Shannon przybiera na twarzy wymuszony usmiech - ta... - powiedziala wyciagajac blyszczyk oraz lusterko z torebki i zaczyna malowac sobie usta

Boone, wypil do dna piwko, usmiechnal sie pod nosem mowiac: - Ah.. cala Shannon Smile

- tu jest za slabe swiatlo - stwierdzila Shannon -ide do toalety - powiedziala i poszla z torebka wypchana kosmetykami

- Nie wiem czy to dobre określenie. Są rozmowy, których nie wolno odkładać. A to co tu jest... Po prostu tak musi być... - odrzekł do kobiety.

-Wiesz, od czterech lat nie oglądałem w ogóle kina i telewizji to coś mi świtało, ale nie mogłem sobie przypomnieć, bo dawno Angeliny nie wdziałem. Fajnie, że jesteś pisarką. A jak masz na nazwisko? Może znam jakieś twoje książki.

- Proszę księdza - zapytał Charlie Eko podchodząc do niego - Czy w Stanach Ksiądz zakłada jakąś plebanię, widzi ksiądz byłem ministrantem, i chciałbym kontynułować tę "pracę" Razz

- powiedział.

-Przeznaczenie czy przypadek w takim razie?-zapytala ksiedza.
-Ma pan moze komorke?-zwrocila sie do mlodego mezczyzny ktory zagadnal jej rozmowce.

"Pasażerowie lotu nr. 815 proszeni są o wejście na pokład samolotu! Odlot odbędzie się za 1h"

Claire uniosła głowę by wsłuchać się lepiej w głos z głośników.
Nareszcie! - powiedziała, odstawiła pustą szklankę po soku na blat, złapała za rączkę walizki i ruszyła w stronę wejścia do samolotu.

Nazywam się Weller, Jane Weller. A moja książka to "Droga przez piekło". Za tydzień będzie można kupić moją drugą książkę "Zagubieni w czasie".

W tym momencie rozległ się głos z megafonu.

-W końcu. -powiedziała Jane. -A już myślałam, że utknęłam tu na zawsze.

Shannon wracajac z toalety slysz komunikat - myslalam ze nigdy nie odlecimy - i pobiegla w stone baru

Boone, widzac biegnaca Shannon, szybko wstal z miejsca oglaszajac sasiadom przy barze: - Ooo chyba lecimy... ucieszony Boone pobiegl w kierunku siostry...

- Boone wreszcie stad wylatujemy!! chodzmy po bagaze - powiedziala Shannon i ruszyla w strone przechowalni

- Tak się składa, że mój brat uwielbia tą książkę. Masz może przy sobie jeden egzemplarz? Chciałbym coś sprawdzić- Linc poprosił Jane.

- Mam nadzieje, ze sie cieszysz z tego powodu? Tym bardziej, ze mamy miejsca w samolocie obok siebie. Odparl Boone.

- Yeah.. nareszcie - usmiechnal sie Christophe do Angel. - Trzeba się pomału zbierać.

- jeny Boone czy Ty musisz zawsze tak duzo gadac , bierz te torby - Shannon wybiera ta najmniejsza i kieruje sie w strone miejsca odprawy

Jasne. -uśmiechnęła się Jane, wyciągnęła z plecaka nowiutki egzeplarz i podała go Lincolnowi.

Boone pokrecil tylko glowa, wzial reszte bagazy i ruszyl za Shannon...

- Ciężkie mi Pani pytania zadaje - odrzekł do kobiety niechętnie.
- Narazie nie mam tak dalekowzrocznych planów - odpowiedział do młodego mężczyzny - jednak miła jest Panu, każda owieczka. - Wkrótce samolot odlatuje, więc warto się przygotować do odprawy.

Shannon kladzie torbe na tasme i podchodzi do odprawy paszportowej - Boooone no co sie tak grzebiesz.... yhh - krzyknela Shannon podajac paszport pracownikowi lotniska

- Spora kolejka - powiedział Eko do kobiety o blond włosach.

- taa... jak zwykle... ja tego nie rozumiem sa 3 stanowiska a jedno jest tylko otwarte, paranoja jakas.. a jeszcze moj braciszek sie grzebie...- Shannon mowiac te slowa odwrocila sie w strone rozmowcy, na wysokosci jej oczu ukazala sie koloratka... - ymmm, tak to jest... czasami - usmiechnela sie niepewnie Shannon - o teraz ksiedza kolej - wziela paszport usmiechnela sie do Mr.Eko i poszla do tunelu prowadzacego do samolotu