Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

Claire spojrzala w oczy Charliemu z usmiechem - dziekuje... wiesz zawsze marzylam o tym zeby ktos mi tak powiedzial... bo ja niestety uwazalam inaczej... myslalam ze bede beznadziejna matka i ze w ogole sobie nie dam rady -

- To ŹLE myślałaś- powiedział.- Taką matką, jaką jesteś Ty, to... każda by chciała taka być. Zazdroszcze Aaronowi- powiedział z uśmiechem.

Claire wtulila sie w Charliego - zaloze sie ze Twoja mama tez byla wspaniala kobieta.. skoro wychowala takiego syna.. - dotyka jego policzka dlonia i delikatnie go glaszcze - takiego troskliwego i opiekunczego.. -

- Dzieki- powiedział.- Kocham Cię bardzo.- powiedział patrząc jej w oczy. Po chwili dodał- Dobra. Koniec tego leniuchowania, Claire.- usmiechnął się

- tak... wlasnie czekam az sie odwrocisz bo chce sie ubrac.. - powiedziala do niego ze slodkim usmiechem

- A moze nie musze?- zażartował.

Claire odwraca Charliego i szepcze mu z tylu do ucha - nie mozna miec wszystkiego - podchodzi do swojej walizki i wyciaga jeansy biodrowki i obcisla koszulke -

- Szkoda. Jak juz się przebieżesz, to powiedz.- uśmiechnął się

Sawyer poczól sie gorzej. Postanowil pójść do namiotu

//szpital polowy

Claire przebrala sie z predkoscia swiatla - oook juz jestem gotowa.. - podchodzi do lozeczka bo slyszy ze Aaron juz sie przebudza - ojj malenstwo juz nie spi - bierze go na rece - pewnie glodny jestes co .. mama Ciebie zaraz nakarmi..

Shannon polozyla sie spac [jakies pare h temu Razz

] byla bardzo zmeczona dlatego spala sobie slodko i leniwie... zawinieta w koc.. ale tylko czesciowo bo jedna noga wyszla poza..bo bylo jej za goraco.

No wiec xD Kat sobie wyszla z namiotu i tradycyjnie usiadla na plazy i tradycyjnie - zapalila xD Ach.. Kocham Tradycje Smile

okolice bunkra ->

- No wiec jestesmy. - powiedzial do Toma wskazujac przy tym reka caly oboz.

okolice bunkra ->

Thomas widzial wiele nowych twarzy. Coniektorzy patrzyli na niego ze zdziwieniem zapewne zadajac sobie pytanie "Kim on jest?".
- No wiec... kto tu jest glowno dowadzacym u was? - zapytal Huga.

- No w sumie to juz ja poznales mysle, bo Jane to taka glowna glowa... ale chyba Shannon tez bedzie mogla Tobie pomoc? - powiedzial.

- Moze... to gdzie ja znajde? - zapytal.

Hugo rozejrzal sie do okola.
- Teraz spi. - powiedzial i wskazal dziewczyne owinieta w koc.

- No to ja sobie tutaj posiedze i poczekam. - odparl. Poszedl w miejsce gdzie lezala nieznajoma i usiadl obok niej nie przeszkadzajac jej we snie i czekajac az sie obudzi.

- Jak uwazasz... - powiedzial cichszym glosem. Sam udal sie do miejsca z zapasami aby cos przekasic. Zglodnial przez te wszystkie ostatnie wydarzenia.

Shannon slyszala jakies glosy niedaleko miejsca gdzie lezala.. otwiera jedno oko...potem drugie i przeciaga sie rozkosznie na piasku..poczym odgarnia wlosy z twarzy.. - mmmm chyba dlugo spalam - powiedziala do siebie

- Witaj. - powiedzial do nieznajomej patrzac caly czas w kierunku morza.

Shannon podniosla glowe i spojrzala na jakiegos faceta mruzac oczy - czesc... znamy sie? - powiedziala troche zdezorientowana.. oraz troche zaspana.

- Nie, nie znamy sie... ale mam do Ciebie kilka pytan, Hugo powiedzial, ze jak nie do Jane to mozna zglaszac sie do Ciebie.. - odparl wciaz patrzac na morze. W koncu powoli przekrecil glowe w strone dziewczyny dodajac.
- Jestem Thomas Yorke, rozbitek.

Desmond podszedł do Shannon - sorki jak skończycie będziesz mogła ze mną pogadać - powiedział roztrzesiony

- ta rozbitek czy tam inny... juz nawet nie chce mi sie nad tym zastanawiac - powiedziala obojetnie - Shannon - podaje mu reke - a jakie pytania ? ja nic za bardzo nie wiem... a przynajmniej staram sie nie wiedziec - Shannon nagle uslyszala glos Desmonda - hej... ok... - spoglada na niego badawczo