Desmond
Wyspiarz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 747 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja
|
Wysłany:
Wto 11:13, 10 Lip 2007 |
|
2 LATA WCZEŚNIEJ "Większe Plany"
Scena 1- pokój Desmonda w Klasztorze
-Bóg na wiele sposobów wystawia naszą wiarę na próbę. Jak wiesz my również mamy taką próbę.Śluby milczenia na okres uznany przez nas za stosowny.Ta próba testuje zarówno cierpliwosc jak i wiarę.Pzyznaje, Desmond, nie sądziłem że wytrwasz do konca. Teraz widzę że się myliłem.Jesteś teraz jednym z nas. Witaj Bracie.- powiedział se spokojem ksiądz.
- Dziękuje...Bracie- ciepło odpowiedział Desmond, po czym serdecznie się uśmiechnął.
Scena 2
Wytwórnia wina mszalnego
-Teraz Bracie Desmondzie wolno ci już mówić. Wytrzymałeś okres próby nie odzywając się ani słowem.To wymaga wielkiej wiary i poświęcenia dla klasztoru.-powiedział brat franciszkanin.
-Chyba do tego milczenia już przywykłem-odparł Desmond.
-Moria,-nazwa którą bracia wybrali dla tego wina jest interesująca...-powiedział desmod
-Dlaczego, Bracie?- spytał franciszkanin
Nagle rozmowę przerwał im inny ksiądz z zakonu
-Bracie Desmondzie , bracie desmondzie ! Jakiś pan przyszedł do Ciebie , chce z tobą porozmawiać.
Człowiek który chciał porozmawiać z Desmondem nagle podszedł do niego i uderzył w twarz po czym sie przerzegnał i przeprosił ojca franciszkanina.
Desmond cały zakrwawiony wymienił spojrzenia z Ojcem klasztoru i również rzekł : - Przebacz mi Bracie...
Scena 3 - Dom człowieka który uderzył Desmonda w klasztorze.
Puk, puk - zastukał Demond. Po paru sekundach drzwi sie otworzyły.
- Czy jest twoja siostra ?- spytał Desmond
-Odejdź stąd natychmiast- odpowiedział zdenerwowany człowiek.
-Zostaw go Derek - krzyknęła jego siostra.
Derek odszedł od drzwi i zostawił ich samych.
-Witaj Ruth-powiedział desmond
Dziewzyna zaprosiła go do domu .
-Więc jestes teraz zakonnikiem
-Nie, jeszcze nie, narazie tylko uczniem.-odparł Des.Chciał mówić dalej ale dziewczyna ostro mu przerwała.-Po co tu przyszedłeś Des ?
-Zasłużyłaś na wyjaśnienia , dlaczego tak z toba postapiłem.
-Desmond tu nie ma czego wyjaśniąc.To co mi zrobiłeś jest niezrozumiałe i niewyjasnialne-rzekła Ruth.
Odszedłeś na tydzień przed naszym ślubem, jak mozesz to wyjaśnić?-zapytała Ruth.
-Poczułem powołanie-odpowiedział z pokorą Desmond .
-Zyliśmy z soba 6 lat a ty nigdy nie interesowałeś się religią!
-Tak to prawda,uciekłem bo bałem się tego ślubu.Poszedłem do baru i może za dużo wypiłem, ale podniosłem wtedy wzrok i zapytałem - Czy dobrze robię? To ostatnia rzecz jaką pamiętam...Kiedy się obudziłem, leżałem na ulicy, nie weim jak sie tam znalazłem.Nademną stał ten człowiek,-ciągnał dalej desmond- wyciągnął do mnie rękę i zapytał :Czy mogę ci jakos pomóc Bracie ? To był zakonnik ..Odrazu wiedziałem, że mam z nim iśc. Miałem zostawić wszystko co jest dla mnie wazne i iśc z nim.
Dziewczyna nie uwierzyła mu.
-Jezeli nastepnym razem, Des , bedziesz chciał zerwac z dziewczyną, nie wstapuj do zakonu, poprostu powiedz jej, że za bardzo się boisz, że jestes tchórzem.
Scena 4- pokój z winami mszalnymi
Desmond siedział kompletnie pijany , upijając się winami mszalnymi.
-Bracie Desmondzie , co robisz ?- rzekł zdegustowany ojciec franciszkanin.
-Zdaje się , że upijam się naszym znakomitym winem- odrzekł Des
-Ta butelka wina jest warta ponad 100 $ funtów.w tym roku udało nam się wyprodukowac tylko 108 skrzynek tego wina- rzekł oburzony ojciec franciszkanin.
-Tak , przepraszam , ale...
-Coś mi mówi Desmond że nie nadajesz się na zakonnika- przerwał mu ojciec.
-To był dla mnie cięzki tydzień- odpowiedział przestraszony Des.
Przepraszam za to wino-dodał.Odpokutuję to.
-obawiam sie że pokuta ci nie pomoże "Desmond'.-powiedział ojciec.
-"Bracie Desmond"- chciał ojciec powiedzieć...?
-Już nie.-odparł ojciec
-Zwalniasz mnie ? - zapytał Des
-Tak- odpowiedział ojciec
- Nie mozesz, poczułem powołanie..
-Oczywiście, ale jestem pewnien że Bóg ma wobec Ciebie "większe plany''..-poweidział Ojciec
-Tak napewno- powiedział ironicznie Desmond
- to prawda, zbyt długo uciekałeś przed czymś, byś mógłdostrzec to do czego zmierzasz- powiedział ojciec .
Ojciec Franciszkanin już wychodził z pokoju , jednak Des zatrzymał go i zapytał- Co ja mam teraz zrobić?
- Co ma byc, to będzie - odparł spokojnie Ojciec.
Desmond zostałsam w pokoju pogrązony w smutku i żalu.
Scena 5- pokój klasztorny Ojca
Desmond puka drzwi , po czym wchodzi.
-Bałem się że odszedłeś bez pożegnania- rzekł Ojciec.
-Nie - uśmiechnął się Desmond.
- Przyszedłem oddać szaty zakonne-powiedział Des.
Uśmiechnęli się do siebie serdecznie , po czym desmond już miał wyjśc, jednak ojciec rzekł do niego : -Jesli , ci sie nie spieszy,Brat Martin jedzie do miasta, mógłby cię podrzucić , jeśli nie masz nic przeciwko dźwiganiu skrzynek z winem . Desmond uśmiechnął się i skinął głową , że chętnie pomoże w dzwiganiu tych skrzyń.
Scena 6 - plac na zewnątrz klasztoru
Wszystkie 10 skrzynek jest gotowe do transportu.Desmond właśnie przywiózł ostatnią- rzekł Ojciec do kobiety siedzącej w samochodzie dostawczym.
-Dziękuje, mój ojciec wysłał już czek-odpowiedziała kobieta.
-Proszę mu podziękować za jego hojny datek - rzekł ojciec, po czym pożegnał się z kobietą oraz Desmondem.
Desmond wnosił ostatnią skrzynkę do samochodu. Wtedy ów kobieta powiedziała: - myślę , że zmieszczą sie z tyłu samochodu , jesli nie to weźmiemy je na przód.
Desmond chwile się w nią wpatrywał w milczeniu.
-Moze być? - spytała kobieta
-Oczywiście - odrzekł Desmond kładąc ostatnią skrzynkę do bagaznika.
Chwilę póxniej rozpoczęli pogawędkę o zakonnikach.
Kobieta spytała skąd desmond wie tyle o zakonnikach?
-Jestem eks-zakonnikiem - odpowiedział Des.
-Naprawdę?-spytała kobieta
-Tak, wczoraj mnie wylali-odparł z uśmiechem na twarzy Des.
Kobieta się roześmiała, a des powiedział że to nie takie śmieszne.
-Przepraszam, nie sądziłam że można wylać zakonnika - odparła kobieta
-Można - odparł Desmond, po czym dodał : - powiedziano mi tu że Bóg ma wobec mnie wieksze plany...
-Coś mi mówi , ze nie do końca w to wierzysz?
-Pewnie dlatego, ze w to nie wierze- odparł Des
-Może oni mają rację, gdyby cię nie wylali to nie był byś tu teraz ze mną i nie jechałbyś ze mną do Carlise żeby wypakowac te skrzynie?
-Czy ja mówiłem , że pojade z toba do Carlise ? - rzekł z uśmiechem na twarzy Des.
-Jeszcze nie- rzekła kobieta
-Zazwyczaj nie wsiadam z nieznajomymi do samochodu- rzedł Desmond
-W takim razie , jestem Penelope, Penyy- dodała
-Desmond- przedstawił się Des, po czym dodał : - Miło mi cie poznac Penny.
Uśmiechnęli się do siebie i razem wsiadli do samochodu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|